Forum Biblioteka Luny Lovegood Strona Główna


Biblioteka Luny Lovegood
Forum Literackie dla fanów Harry'ego Pottera
Odpowiedz do tematu
Jak brat z bratem. NM/BL
Roxanne
Szefu


Dołączył: 23 Lis 2005
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Nie jestem szczególnie dumna z tego opowiadania, ale wyszło chyba jako tako. Nie jest skończone, ale staram się jak mogę.
Warto wiedzieć, że historia opisuje romans sióstr: Narcyzy Malfoy i Bellatrix Lastrange. żadnych głębszych scen nie przewisuję, bo zwyczajnie nie umiem ich pisać na tyle dobrze, żeby je wystawić. Starałam się bardziej przedstawić nieśmiałość i odwagę, wzloty i upadki oraz wszystkie "za i przeciw" w próbach stworzenia tajemnego (lub jawnego... zobaczymy co wyjdzie. Wink ) Związku między dwiema kobietami. Miłej lektury.

_______________


Dwie, ubrane na czarno kobiety przemierzały opuszczoną ulicę. Było już bardzo późno. Obie szły szybkim krokiem w stronę baru „u Sama” i rozmawiały przyciszonymi głosami. Czarne płaszcze powiewały na lekkim wietrze, a kaptury zarzucone luźno na ich głowy zasłaniały im całe twarze.
- Zaufaj mu siostro. Chociaż raz mu zaufaj – mówiła szeptem jedna z nich. Jej głos brzmiał, jakby przed chwilą płakała i była bardzo zdenerwowana.
- Przecież wiesz, że go nie lubię Narcyzo. Po prostu nie potrafię mu zaufać! – druga była wyraźnie w podłym nastroju i podniosła lekko głos. Przyśpieszyły kroku zostawiając ślady na mokrym chodniku.
- Bellatrix, proszę… Sama słyszałaś, jak składał Wieczystą Przysięgę. Osobiście ją przypieczętowałaś – odpowiedziała trochę rozdrażniona Narcyza. – Wiesz przecież, jak bardzo zależy mi na zdrowiu i bezpieczeństwie mojego jedynego syna. Nie udawaj, że nie obchodzi cię jego los, skoro poradziłaś mi, żeby jakoś temu zaradzić. Zresztą nie spodziewałam się po tobie, że będziesz mnie namawiać do zignorowania rozkazu Czarnego Pana. Ty, która jesteś mu tak oddana. Ty, która pół godziny temu mówiłaś, że powinnam być dumna, iż mój syn został wyznaczony do wykonania zadania, które wyznaczył ma Czarny Pan.
- Narcyzo, nie bądź śmieszna. Dobrze wiesz, jak bardzo zależy mi na szczęściu Dracona. Ale nie chciałam, żeby ten… ten NIETOPERZ zarzucił mi brak lojalności wobec mojego Mistrza. Jestem dumna, że nie dałam mu do tego powodu, a co się tyczy twojego syna… Jestem pewna, że Draco wykona rozkaz i poradzi sobie, nawet bez pomocy Snape’a. – odparła Bella.
Zatrzymały się przed barem i spojrzały przez zakurzone okienko do środka. Był to mały, obskurny zakątek pełen szumowin i złodziei. Roiło się tam od przedstawicieli Ciemnej Strony świata czarodziejów. Zazwyczaj byli oni przeciwni tego typu knajpom, jednak bar Starego Sama był jednym z niewielu wyjątków. Właściciel udostępniał bowiem zaplecze wszystkim warstwom przestępczego społeczeństwa, co było bardzo wygodne przy krótkich, prywatnych spotkaniach Śmierciożerców. Co jakiś czas któryś ze sług Lorda Voldemorta organizował tajne spotkania, na które zapraszano tylko wybranych, a bar Sama był do tego celu idealny. Właśnie na jedno z takich spotkań zmierzały Bella z Narcyzą.
- Nie wydaje wam się, że powinniście już wejść, a nie tarasować przejście zaglądając przez okno? – zapytał cichy, jadowity głos za ich plecami.
- Witaj Amycusie. Nie wiedziałam, że zostałeś zaproszony. Wejdźmy. – odpowiedziała Narcyza uśmiechając się lekko.
Amycus był wysokim mężczyzną o szerokich ramionach, gęstych, jasnych włosach i przenikliwych błyszczących oczach. Wszystkim wydawało się, że wpycha swój długi, cienki nos zawsze tam, gdzie nie powinien i zazwyczaj wychodził z tego obronną ręką. Voldemort kilka razy porównał ten jego zwyczaj do nachalnego zachowania Pottera, czym wzbudził wśród swoich poddanych salwy śmiechu. Bellatrix zdjęła kaptur z głowy pozwalając swym włosom, by wysypały się swobodnie na ramiona. Włosy te były zawsze obiektem zazdrości jej siostry, gdyż nie zniszczyły się szczególnie podczas pobytu w Azkabanie i odkąd Narcyza sięgała pamięcią były lśniące i piękne. Przy jej jasnych falach wydawały się być czarniejsze niż węgiel. Cyza zawsze marzyła o tym, by się zamienić ze swoją siostrą.
Belli wydawało się, że nie ma znaczenia jak się wygląda i zdecydowanie była zwolenniczką potęgi umysłu.
Poszły za Amycusem na zaplecze, gdzie Śmierciożercy rozpoczęli już spotkanie.
-… i właśnie, dlatego musimy… - przewodniczący przerwał widząc wchodzących ludzi. – Ach, Narcyza! Bellatrix! Witajcie. A ty, co tutaj robisz Colinns? Nie przypominam sobie, żebyś był zaproszony. – warknął gniewnie w stronę Amycusa, który usiłował schować się za siedzącymi najbliżej.
Mężczyzna zmieszał się i burknął coś o braku kultury i chamstwie, po czym odwrócił się do drzwi.
- Czy mnie słuch nie myli? Ty, Colinns mówiłeś coś o braku kultury? Wybacz mi szczerość, ale dzień, w którym zobaczę ciebie, zachowującego się z kulturą będzie musiał być zapisany w jakiejś Księdze Cudów! Czy to ty przyszedłeś nieproszony na spotkanie, czy ja przyjacielu…? – Augustus Rockwood mówił cicho, ale w jego głosie dało się wyczuć nutkę złości i sarkazmu.
Amycus wyszedł z zaplecza z przekleństwem na ustach, a siostry usiadły na dwóch wolnych krzesłach przy drzwiach.
- A więc jak już mówiłem Zakon Feniksa z Albusem Dumbledore’m na czele stale depcze nam po piętach i wczoraj wieczorem znaleźli jednego z naszych towarzyszy i oddali go w ręce Ministerstwa. Aby ograniczyć członkom Zakonu swobodę działania powinniśmy trzymać się w bardziej zwartych grupach. Mieszkać, przemieszczać się oraz jadać posiłki grupowo, a przynajmniej w parach. Rozmawiałem na ten temat z Czarnym Panem, który nakazał mi bym powiadomił was, towarzysze o jego decyzji. Mistrz zgodził się ze mną i nakazał, byśmy podzieli się według własnego uznania, ale podkreślił, że nie wszyscy muszą wiedzieć o tym przedsięwzięciu. A zatem chciałbym zakończyć formalną część spotkania.
- Sam! Przynieś nam wódki! – krzyknął. – Na jednej nodze!
Śmierciożercy zarechotali z uciechy. Stary Sam stracił, bowiem nogę na wojnie i odtąd posługiwał się drewnianą protezą, tak jak znienawidzony przez wszystkich obecnych, Auror – Moody.
Cyza przysunęła się do siostry i szepnęła:
- Bellatrix… Uważam, że to bardzo dobry pomysł, byśmy się połączyli w grupy. Myślę, że powinnaś zamieszkać ze mną i Draconem na czas wakacji. Kiedy zacznie się rok szkolny będziemy zdane tylko na siebie, ale nie widzę powodów do zmartwień, gdyż nasz dom jest bardzo dobrze chroniony.
Bella przyglądała jej się przez chwilę uważnie i rozważała wszystkie za i przeciw.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. Wiesz, że jestem samowystarczalna. Poza tym… - powiedziała po chwili milczenia, ale Narcyza jej przerwała.
- …poza tym Czarny Pan wydał rozkaz, więc powinnaś się do niego dostosować, jako jego najwierniejsza Śmierciożerczyni. – Bella skinęła głową i szepnęła „No dobra”. – A teraz pozwól, że przyniosę nam trochę tego mugolskiego trunku.
Narcyza wstała i zniknęła wśród Śmierciożerców, którzy krzyczeli i śmiali się głośno. Czarnowłosa czarownica zastanawiała się czy dobrze robi. Bała się swoich reakcji i zachowań, jakie mogły mieć miejsce w rezydencji Malfoy’ów. Z drugiej strony chciała być blisko swojej rodziny, a teraz miała ku temu doskonałą okazję. Z rozmyślań wyrwała ją Narcyza, która wróciła, trzymając w dłoniach dwa kieliszki.
- Tylko po jednym i wychodzimy siostrzyczko. – powiedziała podając Belli trunek. – Obiecałam Draconowi, że wrócę jak najszybciej. Do dna!
Mugolska wódka nie różniła się zbytnio od czarodziejskiej. Po ciałach sióstr rozeszło się przyjemne ciepło. Wstały, żegnając się z niektórymi Śmierciożercami i ruszyły do drzwi.
Wyszły z baru i skierowały się w ciemną uliczkę.

*

- Mamo, czy to ty? – zawołał młody Malfoy słysząc kroki na korytarzu. Bellatrix po raz pierwszy słyszała, żeby zwracał się do Narcyzy „mamo”. Zawsze nazywał ją „matką”. Najwyraźniej był to tytuł używany tylko w towarzystwie, bo gdy tylko otworzyły się drzwi i Draco ujrzał Bellę powiedział:
- Witaj ciotko, witaj matko. Jest jeszcze wcześnie. Czy coś się stało?
Narcyza na powitanie pocałowała syna w czoło, a Bellatrix obdarzyła go skinieniem głowy i słowami „witaj Draco”. Chłopiec przyjrzał się im uważnie. Różnice w wyglądzie były spore i trudno było poznać, że są córkami tych samych rodziców. Jego ciotka miała czarne, mocne włosy, twarz zniszczoną w Azkabanie i ciemne oczy. Matka natomiast wyróżniała się włosami prawie białymi, delikatnymi rysami i oczami koloru zachmurzonego nieba.
- Nic się nie stało synku. Ciocia Bellatrix zostanie u nas i będzie nocować w jednym z pokoi na drugim piętrze. – powiedziała pani Malfoy spokojnie. – Zawołaj Krętka i powiedz, żeby przygotował kolację.
Poprowadziła siostrę na drugie piętro rezydencji i pokazała jej pokój na końcu korytarza. Drzwi były duże, z ciemnego drewna i ze zgrabną, mosiężną klamką. Pani Lastrange nacisnęła ją i weszła do pomieszczenia. Było duże i utrzymane w czystości, a naprzeciwko wejścia były drzwi prowadzące do pięknej łazienki. Po środku znajdowała się w niej duża wanna z kurkami, z których leciały bąbelki i płyny do kąpieli. Z prawej strony była umywalka z mydełkami o różnych zapachach, a nad nią wielkie, zdobione lustro. W lewym rogu stał klozet. Cała łazienka, wyłożona błękitnymi i srebrnymi kafelkami zrobiła na Belli ogromne wrażenie. Nie tak ogromne jednak jak pokój, który od tej pory miał być jej własnym. Zielone zasłony, z wyszytymi srebrną nicią wężami zasłaniały wielkie okna. Łóżko z baldachimem, na które zarzucona była beżowa narzuta w drobne kwiatki było miękkie i wygodne, a ręcznie rzeźbiona szafa zmieściłaby chyba wszystkie ubrania, jakie ciemnowłosa czarownica kiedykolwiek posiadała. Wszystkiego dopełniał ciemny dywan, tkany przez najzdolniejszych mugolskich artystów w tej dziedzinie.
Bella stała z otwartymi ustami po środku pokoju nie wiedząc, co powiedzieć. W tej chwili usłyszała cichy, delikatny dźwięk dzwonka.
- Czas na kolację moja droga. – powiedziała uprzejmie Cyza.
Posiłek minął w całkowitym milczeniu, mimo iż Narcyza i Draco próbowali podjąć jakiś temat. Ich krewna była bardzo zestresowana, a nawet przerażona faktem, że będzie spać i mieszkać w tym samym domu, co jej siostra i siostrzeniec.
- Czas do łóżek. Bellatrix, jesteś chyba trochę skrępowana. Powinnaś się wyspać. Rano będziesz się tu czuć jak u siebie. – to mówiąc Narcyza zakończyła posiłek i udała się do swojej sypialni na spoczynek.

Następne dni nie przyniosły jednak poprawy. Pani Lastrange nadal unikała domowników, kiedy tylko mogła, a kiedy nie mogła milczała jak zaklęta. W końcu Narcyza postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce.
- Krętek! Krętek, chodź tu natychmiast! – krzyknęła. – Ileż można czekać? – pojawił się mały, pulchny skrzat przewiązany kawałkiem materiału w pasie. – Masz. Dolej to do wina i zanieś pani Lastrange.
Wcisnęła Krętkowi malutką butelkę w tłuste łapki i odeszła. Miała nadzieję, że Bella nie wyczuje w winie obecności Eliksiru Odwagi. Powodował on, że ten, kto go wypije nie krępuje się niczym i robi to, na co ma ochotę. Cyza miała nadzieję, że Lucjusz nie przesadził, warząc eliksir i nie jest on zbyt mocny. Jej mąż uwarzył ten eliksir zanim… zanim został zamknięty w Azkabanie. Na wspomnienie pana domu oczy Narcyzy zaszły łzami. Mówiła mu, żeby nie szedł na tę misję! Przeczuwała, ze coś się stanie! Ale on poszedł. I złapali go… Pani Malfoy obwiniała się za to. Uważała, że nie była zbyt przekonująca i gdyby tylko bardziej się postarała Lucjusz nadal byłby wolny.
Bellatrix znalazła ją zalaną łzami, siedzącą na fotelu w bibliotece. Objęła ją delikatnie i pogłaskała po plecach.
- Ciiii… Nie płacz Nari… Nie płacz… - szeptała do jej ucha, tak jak to robiła kiedyś, gdy były młode i chodziły do szkoły.
Po chwili Narcyza uspokoiła się i podniosła zapuchnięte oczy na siostrę. Zawsze wiedziała, że ona, jak każdy inny ma w sobie i dobro i zło, ale nie wiedziała jej tak opiekuńczej i troskliwej odkąd nie poszły na drugi rok do Hogwartu. „Może to ten eliksir.” pomyślała i uśmiechnęła się przez łzy.
Bella przytuliła ją mocniej, przypadkowo muskając ustami płatek jej ucha. Do późnego wieczora opowiadały sobie historie z młodości i wspominały dawne czasy.

Tygodnie mijały, a Bellatrix czuła się swobodnie w rezydencji Malfoy’ów. Pewnego dnia Narcyza zabrała syna ba Pokątną, by kupić mu nowe szaty i podręczniki. Jej siostra została sama w wielkim domu. Pani Lastrange postanowiła udać się w miejsca, których jeszcze nie zwiedziła. Jednym z nich był gabinet siostry. Stało tam tylko biurko, krzesło i kilka regałów. Pomieszczenie było czyste i zadbane, z resztą jak każde inne w tym domu. Na biurku leżały jakieś kartki. Były to listy z Ministerstwa Magii i od znajomych. Jej uwagę przykuła jednak inna rzecz znajdująca się na blacie: mała czarna książeczka ze złotymi okuciami. Bella znała ten przedmiot bardzo dobrze. Usiłowała go zdobyć tysiące razy, kiedy były w szkole, a teraz leżał tu sam, niepilnowany przez nikogo: Pamiętnik Narcyzy Black. Podniosła go drżącymi dłońmi i otworzyła, oglądając staranne i równe pismo. Przekartkowała go powoli, aż zatrzymała się na stronie innej niż pozostałe. Widać było, ze Cyza płakała zapisując te słowa, bo łzy padały na papier zostawiając mokre ślady. Zaciekawiona Bellatrix zaczęła czytać. W niektórych miejscach atrament był rozmazany przez łzy Narcyzy, ale większość dała się odczytać.

Kochany Pamiętniczku,
zrobiłam coś, czego nie zapomnę do końca życia! Wyszłam z Wielkiej Sali zaraz po Katy Samers i szłam chwilę za nią. W ko…u ona się zatrzyma… powiedziała, że ma do mnie prośbę. Zaczęłyśmy rozmawiać. Chciała, żebym jej pomogła w rzuceniu chłop…a. Katy chodzi z Lucjuszem Malfoy’em. TYM Lucj…m! No i zrobiłam coś strasznego. Kiedy zobaczyłam, że Lucjusz wyszed…za zakrętu powiedziałam tylko „Ok, p…gę ci” i POCAŁ…AŁAM KATY SAME…! Najgorsze w tym wszystkim było to, że to było przyjemne. Ona się nie opierała, bo wiedziała, że robię to po to, żeby jej pomóc, ale… Czułam zupełnie coś innego, niż kiedy całuję Marcusa. Coś przyjemniejszego.
Na Merlina! Nie chcę być les…ą! Kocham Malfoy’a, ale on mnie po tym wsz…kim nie zechce!


Bella parzyła jak zahipnotyzowana. Nagle usłyszała krzyki.
- Nie jestem już małym dzieckiem! Może tobie się tak wydaje, ale tak nie jest! – krzyczał głos należący do Dracona.
- Nie mów do mnie takim tonem! – to był głos Cyzy. – I nigdy więcej nie uciekaj ode mnie! Nie, kiedy ojciec jest w więzieniu!
Młody Malfoy trzasną drzwiami, a Narcyza osunęła się na krzesło.
- Co się stało Nari? – zapytała łagodnie Bellatrix wchodząc do pokoju, w którym była jej siostra. Podeszła do niej i objęła. Powoli głaskała jej ramię okrężnymi ruchami, zataczając coraz większe koła. Kiedy dłoń Belli musnęła udo pani Malfoy, kobieta drgnęła, ale nic nie powiedziała. Ciemnowłosa posunęła się dalej. Dotykała nieśmiało kolan i łydek siostry, a drugą ręką nadal głaskała ją po plecach. Narcyza przestraszona zachowaniem pani Lastrange podniosła głowę. Bellatrix przysunęła się bliżej i dotknęła wargami ust siostry. Następnie trochę śmielej, zwilżając je językiem. Blondynka poderwała się z krzesła jak oparzona i nic nie mówiąc wybiegła z pomieszczenia.

cdn


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roxanne dnia Czw 15:03, 02 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Re: Jak brat z bratem. NM/BL
Anka



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Zaczniemy od błędów...kilka się znalazło:
Roiło się tam przedstawicieli Ciemnej Strony świata czarodziejów

powinno być "...od przedstawicieli..."
Właśnie na jedno z takich spotkań zmierzały Bella i Narcyzą

"...Bella z Narcyzą" lub "...Bella i Narcyza"
Włosy te były zawsze obiektem zazdrości jej siostry, gdyż nie zniszczyły się szczególnie podczas pobytu w Azkabanie i odkąd Narcyza sięgała pamięcią były lśniące i piękne.

słowo "szcególnie" jakoś mi tu nie pasuje. Poza tym rozbiłabym to zdanie na dwa.
Stary Sam stracił bowiem nogę na wojnie i odtąd posługiwał się drewnianą protezą, jak znienawidzony przez wszystkich obecnych Auror – Moody

"...tak jak..." i po słowie "obecnych" powinien być przecinek
Uważam, że to bardzo dobry pomysł, byśmy się połączyli w grupy

lepiej pasowałoby mi słowo "abyśmy" niż "byśmy"
Wstały i żegnając się z niektórymi Śmierciożercami ruszyły do drzwi

Myślę, że spójnik "i" jest tu zbędny...dałabym go po słowie "Śmierciożercami"
Najwyraźniej był to tytuł używany tylko w towarzystwie, bo go tylko otworzyły się drzwi i Draco ujrzał Bellę powiedział:

nie "go" tylko "gdy"
Narcyza w powitaniu pocałowała syna w czoło

"...na powitanie..." wydaje mi się, że lepiej brzmi
moce włosy
tał klozet
wiedziała jej
to są literówki, które wyłapałam
zacieknięty

Mam pytanie...co to za słówko i co ono oznacza? Może miało być "zaciągnięty do Azkabanu"?
troskliwej odkąd nie poszły na drugi rok do Hogwart

Ten fragment wydał mi się nie logiczny...albo jestem już bardzo zmęczona...ale czy nie powinno być "...odkąd poszły..."?
a na Narcyza osunęła się na krzesło

"na" jest tu niepotrzebne
-Nie

Brakuje spacji
Gdzieś brakowało jeszcze kropki (na początku), ale zapomniałam skopiowaćSmile

Tak więc skończyłam komentować część gramatyczną Twojego dzieła. Teraz przejdę do mojego zdania na temat tego ficka.
Podoba mi się. Pisane jest zgrabnie, nawet bardzo. Szybko i dobrze się czyta. Ogólnie jest gut:)
Co do postaci:
Narcyza - u Ciebie jest spokojna, delikatna, czuła, lękliwa itp. Jej osoba nie pasuje w tym momencie na Śmierciożerczynię. Oczywiście może okazać się, że gdy jest na służbie jest bezwzględna i okrutna, ale jak na razie nie wydaje mi się jedną z lepszych Śmierciożerczyń...poza tym zwrot w pamiętniku Narii "Kochany Pamiętniczku" jakoś mnie odrzucił...wydała się przez to taką słodką idiotką, a myślę, że nią nie będzie (na razie gdy mówi się o tej postaci odnosi się takie wrażenie)...rozumiem, że mogła być wtedy młoda...ale skoro odważyła się pocałować dziewczynę, to znowu nie mogła być na pierwszym roku...dałabym jej tak z 14/15 lat, czyli zwrot do pamiętnika pokazuje, że jest ona...inna i dziecinna.
Bella - Sama nie wiem co mogę o niej powiedzieć...nie rozumiem jej nieśmiałości i tego, że źle się czuje w domu siostry. Nie wiem jak inni, ale ja u bliskiej familii czuję się jak u siebie...Wydaje mi się, że jak na razie za mało informacji jest o Belli, aby móc ją scharakteryzować...nie opisałaś jej uczuć względem siostry i nie wiadomo do końca dlaczego na końcu pocałowała Narcyzę, a wcześniej źle się czuła w jej domu. Musisz więcej o Belli naskrobać. O Narcyzie zresztą też...w opowiadaniach najważniejszą rolę na początku odgrywa charakterystyka postaci, gdyż czytelnik musi mieć zarys bohatera...tego jaki jest, jak się zachowuje, wygląda etc.
Więcej postaci nie można scharakteryzować, gdyż są na drugim planie i na razie o nich mało było informacji.
Co do treści ficka, to jest interesujący. Ciekawi mnie jak potoczął się dalej losy sióstr i dlaczego tak szybko Bella odważyła się pocałować Narcyzę...

Dziękuję za uwagęSmile
Zdołowana lekko Anka (robię postępy:])


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
secret girl



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przeszłości

Widze, że całą robotę z wytykaniem błędów zrobiła za mnie Anka.
Masz niezły styl, opowiadanko przyjemne i fajne, chodź nie powaliło mnie z nóg.
Jedyne co moge tu jeszcze dodać to to, że życzę Ci wenny Roxanne. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Roxanne
Szefu


Dołączył: 23 Lis 2005
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Moje opowiadania z reguły nie powalają i mają mnóstwo błędów, ale pracuje nad tym Wink W tym, co już napisałam, ale jeszcze nie wystawiłam na forum jest trochę o przeszłości (głównie karierze szkolenej) Narcyzy. Belli również, ale w mniejszym stopniu.
A powiedz mi Aniu, jakbyś skrycie pożądała swojej siostry nie czułabyś się źle w jej domu? Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anka



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Ale tu nie dałaś do zrozumienia, że ona jej pożąda:) za mało było myśli Belli. Tak do końca nie wiadomo było co ona tak naprawdę czuje:) Postaraj się wprowadzić więcje opisów. Na początku opowiadania to jest ważne, gdyż pobudza wyobraźnię czytelnika i tym sposobem go wciąga w treść.
Ale i tak mi się podoba i czekam na dalszy ciągSmile Nie będę zadawała pytania typu "kiedy kolejny part?", bo tak nie piszą inteligentne osoby:P <zgon> żartujęSmile nie będę Cię popędzaćSmile buźka:*

EDIT: okey, zmieniam zdanie...ile można czekać?Razz mogłabyś coś wkleić w końcu:P A może jakieś nowe opowiadanko??Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Roxanne
Szefu


Dołączył: 23 Lis 2005
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Anuś, szleńcze. Do pisania trza weny, nie słyszałaś o takim stanie emocjonalnym jak wena? Wink
Dodałam dział Mugolski... Tam sobie pobuszuj (w zbożu) Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ersetap4



Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

ok, check this
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jak brat z bratem. NM/BL
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu