Forum Biblioteka Luny Lovegood Strona Główna


Biblioteka Luny Lovegood
Forum Literackie dla fanów Harry'ego Pottera
Odpowiedz do tematu
Era Czarnego Pana
Ines Snape



Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Asgardu

Opowiadanie stworzone przeze mnie w godzinę. Zainspirował mnie mój ukochany i (niestety) jego dziewczyna
Opowiadanie zawiera dialogi (i jeden monolog) + szersze opisy (to napisane kursywą). Ogólnie dotyczy ono kilku rozmów i wydarzeń w różnych odstępach czasowych.


- Witaj Tom.
- Madlenne!
- Tęskniłem.
- …
- Mad, dlaczego milczysz?
- Tom, muszę ci coś powiedzieć. Coś ważnego.
- Słucham kochana.
- Musimy się rozstać…
- Co? Po co mamy się rozstawać, skoro się kochamy?
- …
- No powiedz coś!
- Nie kocham cię, Tom.
- …
- Kocham Rubensa.
- Co? Mathiasa? Tego przerośniętego gnoma?
- Nie mów tak o nim!
- Co ty w nim widzisz?
- Miłość, Tom.
- Przecież ja cię kocham! To nic nie znaczy?
- Nie, Tom. Ty nie potrafisz kochać. Żegnaj.
- Madlenne, nie odchodź. Mad! Muffynko moja…

<><><>

- Muffynko? – zapytała i roześmiała się.
- Chciałem cię nazwać tak… po swojemu. – odparł.
Dziewczyna usiadła nad strumieniem i wrzucała do niego kwiatki. Uśmiechała się szeroko i spoglądała w chmury. Lubiła to robić, szczególnie kiedy on był przy niej. Często ustalała, co przedstawiają białe obłoki. Wszystkie kojarzyły jej się w jakiś sposób z nim. Taką ją zapamiętał. Szczęśliwą i uśmiechniętą, zapatrzoną w chmury…


<><><>

- Mathias! Szlaban.
- Za co?
- Dziś o 19.00 na błoniach!

<><><>

Była zima. Mrok spowijał ziemię. Przez gęste chmury przebiło się kilka promieni księżycowej poświaty, oświetlając drogę dwóm młodzieńcom. Weszli w głąb zakazanego lasu. Czarnowłosy odwrócił się w stronę drugiego chłopca i złapał go za szatę. Zbliżył usta do jego ucha i powiedział.
- Wiesz co zrobiłeś?
- Nie… - wyjąkał Rubens.
- Madlenne mnie kocha i dobrze o tym wiesz! Nie odbierzesz mi jej! Jeszcze dziś zakończysz tę… przygodę. A jak nie, to pożałujesz. – odparł groźnie, po czym wciągnął ze świstem powietrze. Wyciągnął różdżkę i wypisał w powietrzu ognistoczerwone słowa „I am Lord Voldermot”. – Zapamiętaj to imię. Będzie cię prześladować do końca twoich dni. – dodał, a następnie powiedział coś w mowie węży. Po chwili, na polanie obok nich, pojawił się duży, ciemnozielony wąż. Zasyczał groźnie i po krótkiej „rozmowie” z Tomem podpełz do sparaliżowanego strachem Rubensa. Wyciągnął język wydając dziwny odgłos i okrążył drzewo, o które oparty był chłopak. Kiedy jednak zbliżył się do niego, Tom zasyczał odwołując go.
- Następnym razem, nie będę tak łaskawy. – powiedział i odszedł zostawiając chłopaka samego.


<><><>

- Tom! Co ty tutaj robisz?
- Muffynko! Tak witasz dawnego znajomego? Chyba się mnie nie boisz…
- Nie, skąd. Wejdź proszę.
- A gdzie twój szanowny małżonek?
- W pracy.
- Mamusiu, kto to?
- Alish, nie przeszkadzaj nam. Idź do pokoju.
- Ale mamo!
- Nie ma żadnego ale! Do pokoju! Marsz!
- Tom, napijesz się herbaty?
- Nie Muffinko. Przyszedłem tu w innej sprawie…

<><><>

Zielony płomień trafił w pierś jasnowłosej kobiety. Jej ciało zgięło się w połowie i padło na podłogę. Martwa twarz zastygła w wyrazie zaskoczenia a przerażone oczy zwrócone były w stronę drzwi wejściowych, w których chwilę później pojawił się Rubens Mathias. Kiedy zobaczył ciało swej małżonki podbiegł do niej. W tym momencie Riddle wstał z fotela.
- Witaj Mathias.
- To ty! Ty dupku! Jak śmiałeś!
- Pamiętasz naszą przechadzkę do Zakazanego Lasu? Tą z przed czterech lat.
- Jesteś chorym gnojkiem! Mówiłeś, że ją kochasz! A teraz? Zabiłęś ją! – krzyknął wyciągając różdżkę, jednak Riddle był szybszy. Użył niewerbalnego zaklęcia, a różdżka Rubensa wylądowała na wyciągniętej dłoni jego oprawcy.
- Niegrzecznie jest podnosić różdżkę na przyjaciela rodziny. – powiedział ironicznie.
- Przyjaciel rodziny? Ty? Chyba śnisz!
- Uważaj Mathias na słownictwo! Jeszcze możesz wyjść z tego cało. Przyłącz się do mnie.
- Nigdy w życiu!
- Jak chcesz… Alish!
- Nie! Tylko nie ona!
- Tatusiu, wróciłeś! – krzyknęła dziewczynka biegnąc w stronę ojca. Kiedy zobaczyła ciało matki stanęła i popatrzyła na obu mężczyzn. – Co się stało mamusi?
- Posłuchaj Mathias. Daję ci wybór. Albo jesteś ze mną, albo ona zginie.
- Nigdy się do ciebie nie przyłącze. Jesteś psychopatą!
- W porządku. Avada…
- Nie! Zabij mnie! Alish ocal! Błagam…
Pokój wypełnił się przerażającym śmiechem. Śmiechem szaleńca.
- Wiesz ile obchodzą mnie twoje błagania? Avada Kedavra!
Dziewczynka osunęła się na ziemię. Rubens wrzasnął i rzucił się na Riddla. Łzy skapywały mu z oczu, był roztrzęsiony i rozkojarzony. Myślał tylko o jednym: „Zabić łotra!”. Riddle roześmiał się po raz kolejny. Skierował różdżkę na mężczyznę.
- Crucio! Teraz posłuchaj mnie uważnie. Wtedy w lesie powiedziałem ci, że zapamiętasz moje imię do końca swych dni. Nie wywiązałeś się z naszej umowy, dlatego muszę cię zabić… Wybacz, że nie zrobię tego w wyjątkowo paskudny i bolesny sposób, ale śpieszę się. Cały wszechświat czeka abym przejął władzę, a ja też się do tego palę… Avada Kedavra!


<><><>

- Nadchodzi nowa era! Era Voldemorta! Era Czarnego Pana! Morsmorde!

<><><>

Nad domem państwa Mathias pojawiła się zielona czaszka z wężem wypełzającym z jej ust. Voldemort uśmiechnął się ironicznie podziwiając swoje dzieło, choć Mroczny Znak stanie się postrachem czarodziejów dopiero za kilkanaście dni, kiedy większość angielskich domostw, nawiedzi Czarny Pan. Teleportował się z cichym pyknięciem wprost do Little Hangleton, by rozprawić się ze swym żałosnym ojcem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Era Czarnego Pana
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu