Era Czarnego Pana |
Ines Snape
|
Opowiadanie stworzone przeze mnie w godzinę. Zainspirował mnie mój ukochany i (niestety) jego dziewczyna
Opowiadanie zawiera dialogi (i jeden monolog) + szersze opisy (to napisane kursywą). Ogólnie dotyczy ono kilku rozmów i wydarzeń w różnych odstępach czasowych. - Witaj Tom. - Madlenne! - Tęskniłem. - … - Mad, dlaczego milczysz? - Tom, muszę ci coś powiedzieć. Coś ważnego. - Słucham kochana. - Musimy się rozstać… - Co? Po co mamy się rozstawać, skoro się kochamy? - … - No powiedz coś! - Nie kocham cię, Tom. - … - Kocham Rubensa. - Co? Mathiasa? Tego przerośniętego gnoma? - Nie mów tak o nim! - Co ty w nim widzisz? - Miłość, Tom. - Przecież ja cię kocham! To nic nie znaczy? - Nie, Tom. Ty nie potrafisz kochać. Żegnaj. - Madlenne, nie odchodź. Mad! Muffynko moja… <><><> - Muffynko? – zapytała i roześmiała się. - Chciałem cię nazwać tak… po swojemu. – odparł. Dziewczyna usiadła nad strumieniem i wrzucała do niego kwiatki. Uśmiechała się szeroko i spoglądała w chmury. Lubiła to robić, szczególnie kiedy on był przy niej. Często ustalała, co przedstawiają białe obłoki. Wszystkie kojarzyły jej się w jakiś sposób z nim. Taką ją zapamiętał. Szczęśliwą i uśmiechniętą, zapatrzoną w chmury… <><><> - Mathias! Szlaban. - Za co? - Dziś o 19.00 na błoniach! <><><> Była zima. Mrok spowijał ziemię. Przez gęste chmury przebiło się kilka promieni księżycowej poświaty, oświetlając drogę dwóm młodzieńcom. Weszli w głąb zakazanego lasu. Czarnowłosy odwrócił się w stronę drugiego chłopca i złapał go za szatę. Zbliżył usta do jego ucha i powiedział. - Wiesz co zrobiłeś? - Nie… - wyjąkał Rubens. - Madlenne mnie kocha i dobrze o tym wiesz! Nie odbierzesz mi jej! Jeszcze dziś zakończysz tę… przygodę. A jak nie, to pożałujesz. – odparł groźnie, po czym wciągnął ze świstem powietrze. Wyciągnął różdżkę i wypisał w powietrzu ognistoczerwone słowa „I am Lord Voldermot”. – Zapamiętaj to imię. Będzie cię prześladować do końca twoich dni. – dodał, a następnie powiedział coś w mowie węży. Po chwili, na polanie obok nich, pojawił się duży, ciemnozielony wąż. Zasyczał groźnie i po krótkiej „rozmowie” z Tomem podpełz do sparaliżowanego strachem Rubensa. Wyciągnął język wydając dziwny odgłos i okrążył drzewo, o które oparty był chłopak. Kiedy jednak zbliżył się do niego, Tom zasyczał odwołując go. - Następnym razem, nie będę tak łaskawy. – powiedział i odszedł zostawiając chłopaka samego. <><><> - Tom! Co ty tutaj robisz? - Muffynko! Tak witasz dawnego znajomego? Chyba się mnie nie boisz… - Nie, skąd. Wejdź proszę. - A gdzie twój szanowny małżonek? - W pracy. - Mamusiu, kto to? - Alish, nie przeszkadzaj nam. Idź do pokoju. - Ale mamo! - Nie ma żadnego ale! Do pokoju! Marsz! - Tom, napijesz się herbaty? - Nie Muffinko. Przyszedłem tu w innej sprawie… <><><> Zielony płomień trafił w pierś jasnowłosej kobiety. Jej ciało zgięło się w połowie i padło na podłogę. Martwa twarz zastygła w wyrazie zaskoczenia a przerażone oczy zwrócone były w stronę drzwi wejściowych, w których chwilę później pojawił się Rubens Mathias. Kiedy zobaczył ciało swej małżonki podbiegł do niej. W tym momencie Riddle wstał z fotela. - Witaj Mathias. - To ty! Ty dupku! Jak śmiałeś! - Pamiętasz naszą przechadzkę do Zakazanego Lasu? Tą z przed czterech lat. - Jesteś chorym gnojkiem! Mówiłeś, że ją kochasz! A teraz? Zabiłęś ją! – krzyknął wyciągając różdżkę, jednak Riddle był szybszy. Użył niewerbalnego zaklęcia, a różdżka Rubensa wylądowała na wyciągniętej dłoni jego oprawcy. - Niegrzecznie jest podnosić różdżkę na przyjaciela rodziny. – powiedział ironicznie. - Przyjaciel rodziny? Ty? Chyba śnisz! - Uważaj Mathias na słownictwo! Jeszcze możesz wyjść z tego cało. Przyłącz się do mnie. - Nigdy w życiu! - Jak chcesz… Alish! - Nie! Tylko nie ona! - Tatusiu, wróciłeś! – krzyknęła dziewczynka biegnąc w stronę ojca. Kiedy zobaczyła ciało matki stanęła i popatrzyła na obu mężczyzn. – Co się stało mamusi? - Posłuchaj Mathias. Daję ci wybór. Albo jesteś ze mną, albo ona zginie. - Nigdy się do ciebie nie przyłącze. Jesteś psychopatą! - W porządku. Avada… - Nie! Zabij mnie! Alish ocal! Błagam… Pokój wypełnił się przerażającym śmiechem. Śmiechem szaleńca. - Wiesz ile obchodzą mnie twoje błagania? Avada Kedavra! Dziewczynka osunęła się na ziemię. Rubens wrzasnął i rzucił się na Riddla. Łzy skapywały mu z oczu, był roztrzęsiony i rozkojarzony. Myślał tylko o jednym: „Zabić łotra!”. Riddle roześmiał się po raz kolejny. Skierował różdżkę na mężczyznę. - Crucio! Teraz posłuchaj mnie uważnie. Wtedy w lesie powiedziałem ci, że zapamiętasz moje imię do końca swych dni. Nie wywiązałeś się z naszej umowy, dlatego muszę cię zabić… Wybacz, że nie zrobię tego w wyjątkowo paskudny i bolesny sposób, ale śpieszę się. Cały wszechświat czeka abym przejął władzę, a ja też się do tego palę… Avada Kedavra! <><><> - Nadchodzi nowa era! Era Voldemorta! Era Czarnego Pana! Morsmorde! <><><> Nad domem państwa Mathias pojawiła się zielona czaszka z wężem wypełzającym z jej ust. Voldemort uśmiechnął się ironicznie podziwiając swoje dzieło, choć Mroczny Znak stanie się postrachem czarodziejów dopiero za kilkanaście dni, kiedy większość angielskich domostw, nawiedzi Czarny Pan. Teleportował się z cichym pyknięciem wprost do Little Hangleton, by rozprawić się ze swym żałosnym ojcem. |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Era Czarnego Pana |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.