Forum Biblioteka Luny Lovegood Strona Główna


Biblioteka Luny Lovegood
Forum Literackie dla fanów Harry'ego Pottera
Odpowiedz do tematu
"Do tanga trzeba dwojga" DM/HG
Roxanne
Szefu


Dołączył: 23 Lis 2005
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Ojojoj. Opowiadanko całkowicie i zdecydowanie dedykowane Ani. Pisane w osobie pierwszej z punktu widzenia Draco lub Herm (zamiennie).

_________

"Do tanga trzeba dwojga"

To jakiś pieprzony koszmar! Dumbledore całkowicie oszalał. Nie mogę. Po prostu nie zrobię tego, nie ma mowy. Wymyślił sobie jakiś konkurs i myśli, że będę brać w nim udział z tym… tym… cholera, muszę! McGonagall będzie wściekła, jeśli tego nie zrobię. Hermiona, myśl logicznie. Wdech i wydech… Powoli.
Dumbledore chce zjednoczyć domy i w tym celu wymyślił konkurs tańca z parami mieszanymi. Jestem w stanie to zrozumieć, ale żeby łączyć w parę mnie i Malfoy’a to istne szaleństwo. Nie dość, że nie mamy szans, żeby wygrać to nie widzę nawet możliwości, żebyśmy ćwiczyli, albo wymyślali jakiś układ. Razem. Och, już na samą myśl mam dreszcze. Będzie mnie wyzywać, ośmieszać i poniżać. Albo rzuci we mnie jakąś klątwą i sobie pójdzie. Albo… To nie ma sensu. Muszę się zbuntować! Nie… Nie mogę zawieść Dumbledore’a.
- Granger!
O mój Boże, to Malfoy. Zaraz pewnie powie, że żadnego tańczenia nie będzie, powyzywa mnie i pójdzie.
- W ogóle nie ma mowy o żadnym konkursie szlamo, rozumiesz? Pewnie sobie myślałaś, że będziesz miała zaszczyt tańczyć z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole, ale zapomnij. Nic z tego. Ja się nie zadaje z takim plugastwem, jak ty Granger.
Wiedziałam. Wiedziałam, że tak będzie. Co ty sobie myślisz śmieciu? Yyyyy, zaraz w niego walnę Zniewalającą Łaskotką… Albo lepiej Avadą. Co ja gadam?
- Nie nazywaj mnie tak Malfoy. – Czy moje spojrzenie wyrażało wystarczającą nienawiść? – Nie zamierzam z tobą tańczyć. Ani teraz, ani nigdy. Więc racz zostawić mnie samą, albo rzucę na ciebie jakąś klątwę.
Chyba nie wyszło źle. A teraz błagam Malfoy, idź sobie. I niech nie widzę tych twoich szarych oczu, i jasnych włosów, i… Hermiona, zamknij się! On jest aroganckim dupkiem, a tobie się nie może podobać arogancki dupek. I nie podoba się!
Nareszcie poszedł. No to teraz do McGonagall, żeby jej oznajmić, że nie mogę tańczyć z Malfoy’em.

*

Głupi świr. Co mu strzeliło do głowy, żeby mnie łączyć w parę z tą plugawą szlamą? Mnie, szlachetnego potomka rodziny Malfoy’ów, który nigdy nie splamił się kontaktem z mugolakami.
- Panie Malfoy, czy nie powinien pan teraz ćwiczyć do konkursu? – A czego ode mnie chce ten stary nietoperz? Jeszcze jego tu brakowało.
- Nie będę brał udziału w tym głupim konkursie, profesorze. Nie mam zamiaru tańczyć, a już na pewno nie z Granger. – I co teraz powiesz Snape? Zatkało?
- Obawiam się panie Malfoy, że nie masz wyboru. Jeśli odmówisz udziału w konkursie Slytherin straci wszystkie, zdobyte dotąd punkty i nie będzie miał szans na wygranie Pucharu Domów. A jako Opiekun tego domu, nie pozwolę Gryfonom na ponowne zdobycie tego trofeum. Czy wyrażam się jasno?

*

- Oczywiście pani profesor. – Czyli jednak muszę. Ale jak to powiedzieć Malfoy’owi? Przecież on nie zrobi tego, nawet pod taką groźbą. O nie… To on.
- Granger, po twojej głupkowatej minie wnioskuje, że wiesz już, że musimy wziąć udział w tym konkursie. Razem. – Czemu wypowiedział to „razem” z taką pogardą… Jestem z mugolskiej rodziny, ale przecież to nie znaczy, że… No tak. Dla Malfoy’ów to właśnie znaczy, że należy mnie poniżać.
- Wiem. Więc co zamierzasz?
Pokochaj mnie! Tfu, co mi dziś odbiło?! Będziemy ćwiczyć, a na próbach on zacznie wyzywać mnie, ja jego i się pożremy.
- Bądź za dziesięć minut w sali od transmutacji. Mamy ćwiczyć. – Trzymaj się Herm, nie zemdlej. Pamiętaj: to twój największy wróg. Masz go nienawidzić. Tak, muszę go nienawidzić.

Dziesięć minut później, sala od transmutacji.

- Masz Granger. Snape dał mi jakieś kroki, więc możemy z tego skorzystać. Pokaż w ogóle, co umiesz, bo jak znam życie, to będę cię musiał uczyć podstaw. – Phi. On ma mnie uczyć? To chyba ja jego. Zawsze byłam w tym dobra.

*

Co by tu włączyć… Krawczyk? No dobra. Niech będzie. Tylko jak działa ten sprzęt? Po co oni nam dali jakąś mugolską ekeltronikę, czy jak jej tam? Jak to się obsługuje?
- Daj, pomogę ci. – Poradzę sobie sam, szlamo. No i co mi wyrywasz? Jakbym nie umiał się tym posługiwać.

Kto zapomni ty czy ja,
Komu będzie kogoś brak
Nie pytaj przecież wiesz,
Bierz życie, jakie jest
Już nie zmienisz teraz nic,
Nie przewidział tego nikt
Że nasz niezwykły sen
Jak mgła rozpłynie się…


Co za głupia piosenka. Na Merlina, jak ta dziewczyna się rusza. Genialnie. Znaczy… Nieźle… Jak na szlamę. Całkiem zgrabne ciało. Zaraz, czy mnie wzrok nie myli? Toż to nasza mała Mugolska kujoneczka nosi stringi pod szkolną spódniczką. No, no, Granger, nie spodziewałbym się tego po tobie. I te ruchy. Jest naprawdę zgrabna. Ale to i tak tylko głupia szlama.

Zatańczysz ze mną jeszcze raz,
Ostatni raz
Nim skończy się ten bal
Nadziei iskra błyśnie w nas
I zgaśnie w nas
Jak nie potrzebna łza.


Właściwie, czemu ja nigdy nie zauważyłem, że ona jest taka seksowna. No jasne. Jak biega z tysiącem książek pod pachą to trudno się dziwić, że nie jest seksi. Może i nie jest bardzo szczupła, ale do grubych też nie należy. Naprawdę, całkiem ładna…

Choć nam będzie siebie brak ,
Choć poznamy ciszy smak
Nie cofnie czasu nikt,
Gdy w oczy zajrzysz mi…


- Dość, Granger! Teraz moja kolej. Patrz jak to się robi.

*

Łzy? To chyba mugolski zespół. No dobra, zobaczymy, co ten nadęty, arogancki, podły… seksowny Ślizgon potrafi.

Tańcz, zaprosili cię na bal
Bierz co chcesz, póki zabawa jeszcze trwa
Mnóstwo par tańczących równo w takt
Choćby chcieli przestać, nie ma jak


Mrrrr… Jakie kocie ruchy. Na Merlina, on jest podniecający! Ale to nadal mój wróg. Nadal nazywa mnie szlamą, nadal jest nadętym, aroganckim, podłym Ślizgonem i nadal go nienawidzę. Zwłaszcza za to, że mnie podnieca jego taniec. Och, co ja plotę? Przecież marzę o tym, żeby podał mi rękę i pozwolił tańczyć ze sobą. Żebym mogła zatopić palce w jego włosach i tańczyć, tańczyć, tańczyć! Chciałabym wiedzieć jak pachnie…
Głupia! Nie zatańczy ze mną, dopóki nie będzie musiał.

*

- Granger! Granger! Ocknij się! – Cholera! Zemdlała. Super…

Czarny deszcz fałszywych nut, chociaż pięciolinia pusta
Podłych kłamstw najsłodszy miód metodą usta-usta
Czarny deszcz fałszywych nut

Sam byś zagrał gdybyś tylko mógł
Sam byś zagrał gdybyś tylko mógł


-Silenco!
A jakby tak… Mmmm… Lacoste. Przecież tych perfum używa moja matka. Wszędzie je poznam. O, Merlinie. Jej włosy pachną chyba pistacjami. Tak, to pistacje. Szampon do włosów Madame Lorenco. Jestem tak blisko… Mogę pocałować ją. Przecież jest nieprzytomna. Chociażby szyję… Tylko raz.
- Mmmhhmmm… - Szlag by to! Za późno!
- Czyżbyś była pod takim wrażeniem, że zemdlałaś, Granger? – Najważniejsze to nie dać nic po sobie poznać.
- Spadaj Malfoy! Taki z ciebie gentelmen? Nawet nie pomożesz mi wstać? – Chciałbym Granger, chciałbym… Ale to ja tu jestem czystej krwi.
- A co, nie poradzisz sobie sama? Biedna, mała, bezbronna szlama nie umie nawet wstać z podłogi? Nie rozśmieszaj mnie. Wstawaj. Musimy wybrać jakąś piosenkę i spróbować znaleźć jakiś układ.
Całkiem zgrabnie jej wyszło to wstawanie. Muszę się skupić na piosence. Czego to od nas chciał Drops? Tytuł ze słowem „tańczyć”? No tak, tylko takie tu są.
„Przetańczyć z Tobą chcę całą noc”? Nie, jeszcze ktoś coś sobie skojarzy z tym tytułem. „Wielka dama tańczy sama”? Mamy tańczyć razem… Poza tym, Granger damą? Dobre sobie.

20 piosenek później

No, nareszcie! To będzie dobre. „Tańcz głupia tańcz”.
- Co powiesz o tym, Granger? Pasuje? – Jeśli nie, to nie wiem, do czego będziemy tańczyć.
- Może być. Przesłuchajmy.
Ha, już wiem jak to działa. Nacisnąć tu… Włożyć ten krążek z dziurką tu… I teraz ten śmieszny guziczek z napisem „play”.

U "Maxima" w Gdyni
znów cię widział ktoś
Sypał zielonymi
mahoniowy gość

Boney M. zagrało,
kelner zgiął się wpół
Potem odjechało
Złote BMW


Co to jest beemwu? Ale rytm jest chyba znośny. Może być. Ważne, że nie będzie przytulania, obmacywania i innych takich. Nie mogę być zbyt blisko niej przy całej szkole.

*

Uważa, że jestem głupia? Że nie stać mnie na nic więcej, niż zabawa i seks? To w końcu Malfoy. Czego się po nim spodziewać… Szkoda, że nie może zauważyć we mnie kobiety, a nie tylko szlamę. No nie, przez niego zaczęłam sama siebie tak nazywać! Szlag by to!
Muszę myśleć o krokach… Och, jakie on ma cudowne oczy… KROKI!
- No dobra. To ja proponuję tak. – Oby to brzmiało naturalnie. Chyba nie wyczuł, że jestem przejęta.
O nie… A jeśli znowu stracę przytomność? Muszę do niego podejść. Muszę wziąć się w garść. Muszę…
Dobrze. Bliżej. Jeszcze bliżej. Raz kozie wio!
- Au! Granger, niezdaro! Nadepnęłaś mi na stopę! – Cholera, cholera, cholera! Zbyt blisko.

Sama tego chciałaś...
Pewnie coś był wart
zapłacony ciałem
kolorowy slajd

Tańcz głupia, tańcz,
swoim życiem się baw!
Wprost na spotkanie ognia leć!
Tańcz głupia, tańcz,
wielki bal sobie spraw!
To wszystko, co dziś możesz mieć...


Ciekawe, czy on wie, co to jest slajd. Skąd może wiedzieć? Nie ma pojęcia o życiu i wynalazkach mugoli. Pewnie nawet nie zna słowa „dentysta”. O, Merlinie… On mnie objął w talii. Puść, bo zemdleję! Albo nie, nie puszczaj… Nie puszczaj mówię! Czuję się jak w tym filmie, który oglądałam, jak nie było rodziców. Jaki to był tytuł? „Wirujący seks”?
Tylko, dlaczego tańczymy tak beznadziejnie?
- Au! Dość tego! Na dziś wystarczy! Która godzina? – Czemu musiałam znów to zrobić?
- Szósta.
Cholera, nie kończmy tego jeszcze.

*

Jak tego zaraz nie skończę to zwariuje. Te jej usta…
- Spotkajmy się tu jutro o tej samej porze. Pewnie nie będzie lepiej, ale można mieć przynajmniej nadzieję. Postaraj się nie zdeptać mnie całkiem, Granger.
- Nadzieja matką głupich, Malfoy.
Chyba dziś nie zasnę…

____________

Dziękuję za uwagę Wink
Bety nie było, więc będę wdzięczna za wytknięcie wszelkich błędów, które z pewnością się tu znalazły. Proszę tylko o uwzględnienie faktu, że opowiadanie to myśli bohaterów, a myśli bywają chaotyczne. Chyba, że myślicie zawsze z zastosowaniem wszelkich reguł gramatycznych i nie używacie powtórzeń Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anka



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Pierwsze co chcę powiedzieć to to, że kocham Cię Rox i bardzo dziękuję:* To już drugie opowiadanie dedykowane właśnie i tylko MI:* Bardzo się z tego raduje serce moje, gdyż umysł kocha czytać te piękne, jakże składne zdania:)

Teraz kolej na błędy, których niewiele było...albo nie zauważyłam reszty, bo byłam tak zauroczona treściąSmile
Jestem w stanie to zrozumieć, ale żeby łączyć w parę mnie i Malfoy’a to istne szaleństwo.

Nie potrzebne jest tu powtórzenie "w parę". W poprzednim zdaniu to zaznaczyłaś
Mugolska kujoneczka

Kujoneczka też powinna być z wielkiej litery skoro to przezwisko panny Granger
Głupia! Nie zatańczy ze mną, dopóki nie będzie musiał.

Skoro dziewczyna mówi w myślach do siebie w trzeciej osobie "Głupia!" to myślę, że powinno być "nie zatańczy z tobą..." Chyba będzie lepiej brzmiało
Szkoda, że nie może zauważyć we mnie kobiety, a nie tylko szlamę

Zgrzyta mi to zdanie...jest niepoprawne gramatycznie..."...a widzi tylko szlamę" czy coś takiego...
Postaraj się nie zdeptać mnie całkiem, Granger.

Wydaje mi się, że tutaj powinno być "zadeptać", a nie "zdeptać". Ale mogę się mylićRazz

A teraz to bonusik;p
Co by tu włączyć… Krawczyk?
Łzy?

To mnie rozbroiłoRazz Podoba mi się, że przytoczyłaś tutaj słowa piosenek. Duży plus dla Ciebie ode mnie:P
Ha, już wiem jak to działa. Nacisnąć tu… Włożyć ten krążek z dziurką tu… I teraz ten śmieszny guziczek z napisem „play”.

Nic dodać, nic ująć. Cudo:) Myślałam, że z krzesełka spadne jak to przeczytałam:)
Bonusików było więcej, ale już ich nie kopiowałam, bo chciałam przeczytać kolejne zdania:P

Teraz krótka charakterystyka postaci
Hermiona - jakoś tak szybko na jego punkcie zwariowała, ale mnie to nie przeszkadza, skoro jestem wielką fanką paringu draco/hermiona. Dziewczyna nie myśli logicznie...ale chyba żadna zauroczona kobitka tego nie robi:P
Draco - jak zawsze arystokrata...on lepszy, on bogatszy, on wspanialszy...najbardziej lubię jak ten chłopak się zmienia pod wpływem tej dziewczyny...Draco też jakoś tak szybko zauważył, że panna Granger jakaś taka znośna jest...ale mnie się podoba:P
Severus - cały Severus:P
McGonagall - cała McGonagall <lol2>
Ania powiedziała i wszystko jasne:P

Podsumowanie
Wspaniełe, cudne, prześliczne, słodkie etc...Smile Podoba mi się...szkoda tylko, że nie ma opisów jak np. są ubrani bohaterowie, jak wygląda ich taniec itp. Ale to nic:) Chętnie przeczytam część następną...i będę z niecierpliwością czekałaRazz
Rozważ tylko, proszę, kwestię opisówRazz kocham Cię bardzo:* buziaczki dla mojej Pisarki:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Roxanne
Szefu


Dołączył: 23 Lis 2005
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Część druga. Jest chyba troche gorsza i dość... banalna. Ale zobaczymy, co z tego wyjdzie.

_________

Następnego dnia

Nie mogę tak dalej. Nie umiem. Rozumiem wszystko. To, że Granger ma zgrabne ciało, że jest niebrzydka, a nawet, że chciałem ją pocałować. Ale nie rozumiem, jak to możliwe, że to wszystko zmieniło się w ciągu jednego dnia. Co tam „dnia”… Popołudnia! I do tego jest szlamą. Przecież, jeśli ktoś się dowie to stanę się pośmiewiskiem Slytherinu. A Granger mnie wyśmieje. Chrzanić to! Kto, jak kto, ale Draco Malfoy nie da się omotać mugolskiej dziwce!
Żeby jeszcze nie miała takich pięknych ust… Chyba trzeba iść pod prysznic, póki pamiętam, gdzie to jest. Dawno tam nie zaglądałem. Zabawne, jak rzadko korzystamy ze zwykłych urządzeń, jeśli umiemy zastąpić je magią. A przecież prysznic jest jedną z najprzyjemniejszych porannych czynności.
Gdyby tylko chciało mi się wstać. Trzeba się zmusić. Nie mogę się przecież spóźnić na śniadanie.

- Draaaacuś… - Tylko nie Pansy. Nie ona. Nie teraz.

*
A może on jednak zna nazwy mugolskich przedmiotów. Muszę zwrócić uwagę na jego zęby. Jeśli ma krzywy zgryz to prawdopodobnie nie wie, co to dentysta. A jeśli korzysta z magii, zamiast z mugolskich sposobów. To też możliwe.
Mmmm… Nóżki w galarecie…
-Lon, powhec my, shy wiesh, sho tho zhnahy „denthystha”? – Wrrr… A mamusia tyle razy przypominała „nie mów z pełnymi ustami”.
- Co?
- Czy wiesz, co to znaczy „dentysta”?
I ten jego głupkowaty wyraz twarzy. Co ja w nim widziałam? Zachowuje się jak palant.
- No wiem. – Jak? Skąd? Co? Czyli Draco też musi wiedzieć.
Chwileczkę… Kto? Draco? Malfoy, Malfoy, Malfoy, Malfoy… Zapamiętaj tępa dziewucho: M-A-L-F-O-Y!
- Sama mi powiedziałaś na pierwszym roku. – No jasne. Mówiłam Ronowi i Harry’emu, że moi rodzice to dentyści. Jak mogłam zapomnieć? Czyli nie wiedział. Jeśli ktoś, kto żyje pod jednym dachem z maniakiem mugolskiej techniki, to szlachetnie urodzony, pogromca mugoli nie może tego wiedzieć. Swoją drogą… ciekawe gdzie on jest. Nie przyszedł na śniadanie.

*

Och… O, Merlinie! Co ja wyprawiam? Mmmmm…
- Pansy!
- Mmhmmm? – Chwała Najwyższemu! Ta dziewczyna ma usta, jak odkurzacz! Och!

2 minuty później

Nie wierzę… Znowu się dałem omotać tej podłej paskudzie. Grangerównie pójdzie pewnie jeszcze łatwiej. Z ta różnicą, że ona nie jest napaloną nastolatą, tylko inteligentną dziewczyną. Dojrzałą. Z pewnością nie będzie chciała mnie zgwałcić. Z pewnością w ogóle nie będzie mnie chciała. Gdzie ten prysznic? Aaa, tu jest. Jeszcze tylko pięć godzin do treningu. Och, tak… Jaka przyjemna ta woda.

- DRACO! Przestań! Iiiiiiii! – Cholera. Zmoczyłem Pansy bluzkę. Ale za to jak jej ekstrawagancko sterczą sutki.
- Idź stąd. Chcę być sam. – Drażni mnie ta mopsica.

Kilka godzin później, sala od transmutacji

Boney M. zagrało,
kelner zgiął się wpół
Potem odjechało
Złote BMW

Tańcz głupia, tańcz,
swoim życiem się baw!


Czyżby Granger już była? Tak, to ona. Może mnie nie zauważy.
Merlinie, jak ona się porusza. Giętkie ciało…

Giętka być jak kalina
I giętka jak leszczyna,
I giętka jak pęcina,
Gnąca się jak poszum gaju,
Uginająca się jak powiew maju,
Giętkości chcę! Nie chcę królewskości!
Ja tylko pożądam giętkości!*

To ta muzyka. Muzyką ją gnie i łamie. Pogardza nią i odrzuca. Doprowadza do obłędu. Genialne. Te ręce… Jak ona to robi? Tak przeplata, wygina. One też tańczą… Ona cała tańczy, ale każda jej część tańczy osobno. Jakby miały własną wolę. Ręce, nogi. Nawet piersi jej falują w rytm muzyki. Piękne, kształtne piersi…

Fragment wiersza królowej Małgorzaty z dramatu Witolda Gombrowicza „Iwona, Księżniczka Burgunda”

*

- Malfoy! Co ty tu…? Długo tu jesteś? – Musiał przyjść akurat teraz. Na pewno ma mnie za idiotkę. Ale, od kiedy ja się tym przejmuję? To musi być jakaś burza hormonów. Nie ma innego wytłumaczenia. Zaczynam się przejmować tym, co inni o mnie pomyślą. Nawet wróg. Ale chyba nie powinnam myśleć o wrogu praktycznie bez przerwy. Może to też hormony…
Zaraz… On się uśmiecha. Ale jak? Jakby chciał przeprosić? Nie możliwe. Nie on. Nie Draco Malfoy.
On nie przeprasza i nie żałuje. A co dopiero mówić o przepraszaniu MNIE. Bez przesady.
- Eeee… Granger, jak to wyłączyć?

Czasem tak dla hecy
lubię patrzeć jak
coraz bliżej świecy
ruda krąży ćma

Tańcz głupia, tańcz...


- Tym guzikiem z kwadratem? Tak? – Nie wierzę. On naprawdę pyta się mnie jak ma coś zrobić, czy śnię? Przecież ten chłopak jeszcze nigdy nie przyznał się, ze czegoś nie wie. Hmm, chyba coś powiedziałam. Tylko co?
Gdybym mogła się zapaść pod ziemię…
- Ćwiczymy? – Właśnie to powinnam powiedzieć. Zdolna ze mnie bestia. Udało mi się powiedzieć coś sensownego.
Dobra, postaram się go nie zadeptać. No to jazda! Bliżej, bliżej, Draco… Tfu, Malfoy!
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, raz, dwa, trzy, cztery…
- Sssss… - To bolało!
- Wybacz… - Wybaczam. Sama robiłam to samo. Może chce się zemścić? Raz, dwa, trzy…
- AU! – Wytrzymam… Wytrzymam. Tylko spokojnie. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, raz, dwa…
- MALFOY, DO CHOLERY!
No po prostu świetnie. Uhhh, mógłby mnie przynajmniej nie gnieść, skoro już musiał się na mnie przewrócić. O, Merlinie. Jego zęby! Teraz już wiem na pewno, że nie zna słowa „dentysta”. Straszne… Z „Wirującego seksu” przeszliśmy właśnie do „Koszmaru z ulicy wiązów”. Tak strasznego zgryzu jeszcze nie wiedziałam, mimo, że rodzice często zabierali mnie do pracy. Przynajmniej oddech ma świeży. No złaź. Co on tak leży, jakby nie chciał schodzić?

*

Za chwile zacznie coś podejrzewać. Muszę zejść. Ma takie ciepłe ciało. Nie chcę.
- Malfoy, złaź! – No dobrze już, dobrze… Kiedy jej dotykam przypomina mi się jeden z mugolskich filmów, jakie oglądałem. Zaraz, jaki to był tytuł. Znalazłem to u ojca… Chwileczkę… „Nikczemne igraszki”. Tak. To było coś… To zadziwiające. Mam już szesnaście lat, a jedyne, co znam z życia seksualnego to nieregularne spotkania z Pansy. Dziewczyna ma talent, to fakt. Ale mi trzeba czegoś więcej. Kogoś delikatnego, a nie rozochoconej zdziry, która chce tylko jednego.
Potrzeba mi miłości. Potrzeba mi Granger.
- Słuchaj Granger, my się nie zgramy. Nie ma szans. Mylisz kroki. – Muszę cały czas udawać zimnego drania. Muszę. Inaczej stanę się pośmiewiskiem.
- JA mylę kroki? A kto nas przewrócił?! Masz rację Malfoy, nie mamy szans się zgrać. A teraz wybacz, ale mam ważniejsze sprawy na głowie, niż ty i ten głupi konkurs. – Nie, nie, nie, nie, nie… Zostań… Hermiona…

*

Ja mylę kroki? Na galopujące gargulce, od jest okropny! On chyba nawet nie wie, kiedy rani. Po prostu ma to w swojej czystej, aroganckiej krwi! Żałosne. Muszę się czymś zająć. Biblioteka. Tam moje wybawienie.
„Biografie dyrektorów Hogwartu”. Idealnie.

”Zachariasz Ernest Phineas Shonneden urodził się w roku 1730 w małej wiosce pod Londynem.



Jego żona – Natalie Elizabeth Fabianie Shonneden przez 40 lat uczyła w Hogwarcie astronomii. Niektórzy ich znajomi byli zszokowani słysząc o ich ślubie.
- Ta dwójka była parą największych wrogów, jakich znał Hogwartu, od czasu Stevena Petersona i Harriet Lovensen. Nienawidzili się i dla każdego było to oczywiste. – powiedział kiedyś najlepszy przyjaciel Zachariasza – Martin O’Sullivan.
Okazuje się, że mugolskie przysłowie <<kto się czubi, ten się lubi>> znajduje zastosowanie nawet w naszym świecie. Natalie po wielu latach kłótni stwierdziła, jak wspomina, że <<z Zachariasza niezła dupa>>. Oczywiście była zbyt dumna, by przyznać się do tego i nadal udawała, że go nienawidzi. Po jakimś czasie, zmuszeni do wspólnej pracy nad projektem z transmutacji zakochali się w sobie. Chcieli spędzać ze sobą jak najwięcej czasu, jednak uważali, by nikt nie dowiedział się o ich miłości. Bywa tak, że nie da się ukryć prawdy zbyt długo. Oboje zaczęli się domyślać, że ich uczucie jest odwzajemnione. Wkrótce potem Zachariasz postawił wszystko na jedną kartę i wyznał Natalie miłość, co ona przyjęła z wielkim entuzjazmem…”


Bzdura… Ktoś jeszcze gotów pomyśleć, że zakochałam się w tym dupku. A on we mnie. Kompletna bzdura…

*

Nie mogę jej przeprosić. Sama przyjdzie jutro, żeby ćwiczyć dalej. To pewne. A jeśli nie? Może jednak się złamię. Nie, bo pomyśli, że coś do niej czuję.
Ale czuję! Sam już nie wiem... Tańcz głupia, tańcz…
Nie no, Merlinie, jeszcze na nucenie mi się zebrało. Jakby tego było mało. No dobra, Draco. Musisz być dzielny. Dasz radę.
Tak jest. Dam radę. Pójdę tam i zaproponuję zawieszenie broni. Tam? Znaczy gdzie…? Pewnie w bibliotece.
Raz kozie śmierć. Idę.

Kilka korytarzy dalej

Nie dam rady. Przecież ona sobie coś pomyśli, albo, co gorsza, powie tym głupim Gryfiakom, że Draco Malfoy zaproponował szlamie zawieszenie broni. Nie, ona nie jest szlamą. Szlamy są brudne, plugawe i głupie. A ona jest inteligentna, ładna i czysta. Jeśli do niej nie pójdę to wszystko będzie tak, jak dawniej. Ona mnie będzie nienawidzić, ja będę dla niej chamski. To się nie może tak skończyć.
- Granger? Co ty tu robisz…? Znaczy… Chciałem powiedzieć ci… Ja… - No tak. Jąkaj się jeszcze idioto! Wyduś to z siebie! No i czemu ona się tak na mnie patrzy? Ugh…
- Chciałem zaproponować, żebyśmy do konkursu zawiesili broń. Nie ma mowy o przyjaźni, ale o zwykłej współpracy. Bo, wiesz… Jeśli nie wygram Snape się wścieknie.
No świetnie. Nie to miałem powiedzieć. Ale lepsze to, niż nic. A teraz zgódź się Granger… Hermiono.

*

Ja śnię… Zaproponował zawieszenie broni. Draco Malfoy. TEN Draco. Niesamowite.
- Dobra. Jeśli tak chcesz. – Grunt to powaga. Nie mogę dać po sobie poznać, że się cieszę. Cieszę? Ja zaraz eksploduje!
- To… Chodźmy ćwiczyć. – Tak! Tak! Tak!

___________

Wielkie podziękowania dla Anuśki za wenę, pomysł i mobilizację Smile Kocham Cię Słońce :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anka



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Jejcia, jejcia, jejcia:D Kolejny part:D <jupi><skacze z radości>

Tradycyjnie najpierw zgrzyty...
a nawet, że chciałem ją pocałować.

"...a nawet, to że miałem ochotę..." tak chyba lepiej brzmi...
mopsica

z wielkiej litery należy napisać ten wyraz, gdyż jest to nazwa własna
Giętkie ciało…

dałabym zdrobnienie:D "ciałko" tak by chyba Draco pomyślałRazz
nie przyznał się, ze czegoś nie wie

Ja mylę kroki? Na galopujące gargulce, od jest okropny

literówki..."że", "on"
Ona mnie będzie nienawidzić, ja będę dla niej chamski.

brak spójnika...wstaw "i" lub "a"...



No po prostu świetnie. Uhhh, mógłby mnie przynajmniej nie gnieść, skoro już musiał się na mnie przewrócić. O, Merlinie. Jego zęby! Teraz już wiem na pewno, że nie zna słowa „dentysta”. Straszne… Z „Wirującego seksu” przeszliśmy właśnie do „Koszmaru z ulicy wiązów”. Tak strasznego zgryzu jeszcze nie wiedziałam, mimo, że rodzice często zabierali mnie do pracy. Przynajmniej oddech ma świeży. No złaź. Co on tak leży, jakby nie chciał schodzić?

Arystokrata ze złym zgryzem:D Cudo:D Kocham tego ficka:*
Dziękuję Słonko:*
p.s. Z niecierpliwością czekam na następną częśćVery Happy Chyba się [przepraszam za wyrażenie, ale tak się mówi;p] posikam zaraz z podniecenia na myśl o nowej części:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Roxanne
Szefu


Dołączył: 23 Lis 2005
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Jakoś mi lekko idzie pisanie tego. Ciekawe... Cool Motyw tańca Hermiony i Draco na konkursię dedykuję Adamowi... Nie wiem czemu. Nie pytajcie. Jakoś tak, pomyślałam o nim przy pisaniu tego fragmentu. Całość oczywiście nadal należy do Ani :*
Miłej lektury. Wzbogaciłam o opisy Wink

_______

On jest lekko spięty, czy mi się wydaje? Niemożliwe. Zaraz, która to była płyta…? A, jest.

U "Maxima" w Gdyni
znów cię widział ktoś
Sypał zielonymi
mahoniowy gość


Ta piosenka zaczyna mnie drażnić. Zero romantyzmu i tylko rytm jest jako taki. Może uda mi się go przekonać do zmiany repertuaru. Oj, nie. Zawieszenie broni, zawieszeniem broni, ale nie pójdzie na taki układ. Przecież inne piosenki są albo zbyt „przytulaśne” albo o romantycznym tekście. Albo i jedno i drugie. Trzeba się będzie poświęcić. W głowie mi się kręci od tych wrażeń. Ugoda, taniec, Malfoy… Za dużo na raz.
- AU! Granger, mogę mieć do ciebie nieocenioną prośbę? Nie. Depcz. Po. Mnie. PROSZĘ. – Jak mam nie deptać, skoro nie mogę się skupić na krokach. I czemu nigdy nie zauważyłam, że tak ładnie mu się wykrzywiają usta, kiedy chce być złośliwy… No to od nowa.

Tańcz głupia, tańcz,
swoim życiem się baw!
Wprost na spotkanie ognia leć!
Tańcz głupia, tańcz,
wielki bal sobie spraw!
To wszystko, co dziś możesz mieć...

Sama tego chciałaś...
Pewnie coś był wart
zapłacony ciałem
kolorowy slajd


- Granger, co to jest „ślajd”? – A jednak. Nie wie.
- To taki mały obrazek… Mugole używali ich przed zdjęciami. Tańczmy.

*

- Harry, myślę, że powinniśmy się rozdzielić. Inaczej nigdy jej nie znajdziemy. Ten zamek jest ogromny.
- Dobra. Ja idę tędy, a ty tam. Spotkamy się w Pokoju Wspólnym za godzinę.
Za godzinę? Chyba trzeba się wziąć do roboty. Gdzie oni mogą być… Może tu. Nie, to nie oni… Na sklątki tylonowybuchowe Hagrida, powinienem z nią porozmawiać. Powiedzieć „Herm, wiem, że to głupio zabrzmi, ale uzależniłem się od ciebie. Nie chodzi mi o spisywanie prac domowych. Myślę, że… Że cię kocham. Jestem zazdrosny nawet o Malfoy’a…”
- Ron? Co ty tam mamroczesz? – Cholera. Ja to mówiłem na głos? Co ona sobie o mnie musiała pomyśleć…
- Nic Ginny. Nie powinnaś teraz się uczyć? Idź sobie. – Nie widzisz, że szukam Hermiony? Nie przeszkadzaj Gin, nie przeszkadzaj.
- Jak chcesz… Myślałam, że może ci powiem, gdzie jest Hermiona, ale skoro nie chcesz…
- CO? Mów! Natychmiast! – No pięknie. Jak ją znam to się obrazi i mi nie powie. Po prostu bosko.
- Przecież miałam iść się uczyć. Poszukaj jej sam. – Wiedziałem… Muszę ją czymś zaszantażować, bo inaczej nie mam szans znaleźć Mionki. Co by tu… Mam!
- No wiesz Gin… Nie powiesz braciszkowi? Jak nie, to nie. Ale matka się nie ucieszy, jak jej napiszę, gdzie spędzasz noce. I z kim.
Bingo!
- Nie powiesz jej! – Ha, aż jej policzki pociemniały. – No dobra, dobra… Są w Sali od transmutacji. Zadowolony?
Gracias seniorita. Sala transmutacji… To będzie…
W prawo. Teraz prosto. Tutaj w lewo i znów w prawo. Jest.

Boney M. zagrało,
kelner zgiął się wpół
Potem odjechało
Złote BMW

Tańcz głupia, tańcz,
swoim życiem się baw!


Merlinie, oni nie umieją tańczyć… Depczą sobie po stopach i wyglądają, jakby mylili kroki. Tylko, czemu ona się uśmiecha. I… on też. Może oni. Nie, to głupie.
- Ron, znalazłeś ich? – O nie, to Harry. On zaraz pomyśli, że ona jest pod Imperiusem, czy coś… A jeśli jest.
- Nie, nie ma ich. Chodźmy do Wieży. Kiedyś przecież musi przyjść.

*

Konkurs już za pięć dni. Nie zdążymy się do tej pory wyćwiczyć. Kiedy on jest przy mnie, po prostu nie mogę się skupić na muzyce. Jego oddech jest zbyt słodki, a jego oczy zbyt piękne. Tylko te zęby. Trzeba by było coś z nimi zrobić. I w ogóle jakoś zmienić ten układ, póki mamy czas.
- Malfoy, myślę, że to nie ma sensu. Ten układ jest zły. Nie umiemy się w niego wpasować. Proponuję zmienić piosenkę i układ.
No zgódź się Draco, zgódź się. Tak będzie lepiej.
- Chyba masz rację. Tylko, jaką chcesz piosenkę.
Nie do wiary! Zgodził się!
-, Więc myślę, że dobrze będzie tak…

*

[Kronika Hogwartu]

Nadszedł dzień konkursu. Sześć par stanęło pod ścianą Sali, czekając na przemówienie dyrektora. Reszta szkoły czekała w wyraźnym napięciu. W końcu na środek wyszedł Albus Dumbledore i Minerwa McGonagall.
- Witam na Pierwszym Hogwarckim Konkursie Tańca. Pary, które wystąpią na owym konkursie są mieszane, z różnych domów. Komisja, w której skład wchodzą: Minerwa McGonagall, Severus Snape, Irma Pince i ja, czyli Albus Dumbledore, oceniać będzie występy uczestników. Punkty za każdy występ dodaje się domom, z których byli dani uczestnicy oraz samym parom. Oznacza to oczywiście, że nagrodę otrzyma cały dom i para, która była najlepsza. Myślę, że to chyba wszystko. Jak powiedział pewien mugol z Polski: Życie jest podróżą, nie wlecz się - tańcz! A więc: tańczcie.

Para pierwsza: Slytherin – Ravenclaw. Blaise Zabini i Cho Chang.

Wyszli na środek ubrani w długie czarne płaszcze, z kapturami na głowach. Z pierwszymi dźwiękami piosenki Łez „Tańcz, zaprosili Cię na bal” zrzucili płaszcze, a oczom zebranych okazały się połyskliwe stroje w kolorach ich domów. Tańczyli z pasją i pożądaniem, rzucając się sobie w ramiona, odpychając i przyciągając. Ich ruchy opowiadały historię… O miłości, zdradzie, morderstwie. O szczęściu i rozpaczy, o rozkoszy i bólu. Wirowali po Wielkiej Sali, jak płatki śniegu. Gdy piosenka ucichła, Chang osunęła się na ziemię, a z magicznego sklepienia zaczął padać śnieg. Nie na całą Salę, ale tylko na nią i na Zabiniego, który pochylał się nad jej ciałem. Rozległa się muzyka, przypominająca melodię z pozytywki.
Ich występ był piękny.
Zgromadzili w sumie 28 na 40 punktów. Dumni i uśmiechnięci wrócili na swoje miejsca.

Następna para, czyli Gryffindor – Ravenclaw. Neville Longbottom i Luna Lovegood.
On, ubrany w jasne spodnie i czarną koszulę, ona w zieloną sukienkę.

Któregoś ranka pękła struna
i wystroiła się na bal
Mówili w radiu, że jest u nas,
bo ludziom perspektywy brak


Piosenka pod tytułem „Tańczę na stole” nie zachwyciła nikogo. Sam taniec był dość mizerny. Miny tańczących były pełne niezdecydowania, a oczy przerażone i niepewne. Neville w pewnym momencie zapomniał kroków i stał na środku Sali, nie wiedząc, jak się zachować. Oboje potykali się o własne nogi i improwizowali. Niestety nieudolnie. Dało im to w sumie 16 punktów.

Para Hufflepuff i Slytherin, czyli Hanna Abbott i Gregory Goyle była przestawieniem stulecia.
Usiłowali wykonać układ do „Przetańczmy te dni”, ubrani w luźne, wyraźnie za duże szaty. Przypominały one czerwone worki na kartofle i było to prawdopodobnie pierwsze ubranie, za duże na Goyle’a. Hanna poruszała się zgrabnie i na występie solowym miałaby możliwość na zajęcie pierwszego miejsca, jednak wokół niej podskakiwał, wyglądający jak przerośnięte prosię, Goyle. Fakt, że w połowie występu podarł swoją szatę, ukazując wszystkim pantalony w różowe kwiatki przekreślił ich szanse na zwycięstwo. Zyskali przez to marne 10 punktów. Biedny chłopak, potykając się o własną szatę wrócił na miejsce, a za nim pomaszerowała wściekła Puchonka.

Susan Bones i Terry Boot, uczestnicy z Hufflepuffu i Ravenclawu wykonali „Zatańczysz ze mną” Krawczyka” z niebywałą gracją i dystynkcją. Przypominało to trochę balet. Nawet ich stroje przypominały trochę ubranie tańczących w balecie.


Choć nam będzie siebie brak ,
Choć poznamy ciszy smak
Nie cofnie czasu nikt,
Gdy w oczy zajrzysz mi
Podzielimy świat na pół,
Pogonimy resztki słów
I zanim minie dzień,
Zapomnieć możesz mnie.


Ze sklepienia sypały się iskry. Wykonanie było ładne i bez pomyłek, jednak piosenka była zbyt szybka do tego rodzaju tańca, więc uzyskali 22 punktów.

Nadeszła kolej na Hermionę Granger i Dracona Malfoy’. Para: Gryffindor, Slytherin. Wszyscy byli święcie przekonani, że to będzie najgorszy występ wieczoru. Gryfonka i Ślizgon nie umieli się nigdy dogadać, a co więcej: zawsze byli wrogami. Wyszli na środek uśmiechnięci i pewni siebie. Już to wywołało zdziwienie u zebranych. Hermiona miała na sobie długą balową suknię, w kolorze dojrzałych wiśni i wyglądała, jakby szła na średniowieczny bal u jakiegoś króla. Draco natomiast przypominał szlachcica z bardzo bogatej rodziny, wybierającego się na ten sam bal.
- Przysłowie chińskie mówi: Grzech zatruwa rozkosz, namiętność ją niszczy, umiarkowanie zaostrza, niewinność oczyszcza, czułość podwaja. – szepnął arystokrata, obchodząc Gryfonkę dookoła. Wyglądała ona jak naburmuszona księżniczka.
Patrząc na niego z lekką pogardą zaczęła recytować wiersz Natalii Gaweł. Mówiła z dumą i pasją.

-Tańczyłam
w promieniach
sierpniowego księżyca

Zgubiłam buty
i sukienkę w kwiaty
Stanęłam naga
przed wodospadem życia
i upojona szczęściem
Skoczyłam w przepaść
by narodzić się ponownie
tym razem bez uczuć.

Po tych słowach rozległy się brawa, mimo iż nawet nie zaczęli tańczyć. Wszyscy byli zaciekawieni, do czego ta sytuacja doprowadzi.
Rozległy się pierwsze dźwięki. Panna Granger przymknęła oczy i tańczyła w miejscu, sama. Jej partner chodził wokół niej, kłaniał się i klękał.

Wielka dama tańczy sama, z wielką damą igra czas
Na niedzielę zamówiła tort, wielka dama, wielki gest
Przyszła dola i niedola, przyszedł smutek, blady gość
Rozłożyli wachlarz pełen trosk, zjedzą damie cały tort


Nagle z nikąd pojawiły się skrzaty domowe. Tańczyły w parach tworząc atmosferę prawdziwego balu. Wśród nich nadal tańczyła dwójka uczniów. Wszystko było idealnie. „Wielka Dama” odrzucała prośby i zaloty, tańczyła tylko w rytm muzyki. Ale melodia się zmieniła… Rozbrzmiał ciepły głos Edyty Bartosiewicz.

Zatańcz ze mną jeszcze raz
Otul twarzą moją twarz
Co z nami będzie? Za oknem świt
Tak nam dobrze mogło być

Gdy Ciebie zabraknie
I ziemia rozstąpi się, w nicości trwam
Gdy kiedyś odejdziesz
Nas już nie będzie i siebie nie znajdziesz też


Skrzaty stanęły z kole kiwając się na boki, a Malfoy podał rękę Hermionie. W końcu byli razem. Ich ciała złączyły się w rozkosznym tańcu, pełnym emocji i romantyzmu.
Gdy muzyka ucichła, skrzaty zniknęły, a oni odsunęli się od siebie wybuchła burza oklasków. Wszyscy uważali ten występ za genialny. Dowodem było 28 punktów, które zdobyli.

Występ Justyna Finch-Fletchley’a z Hufflepuffu i Ginny Weasely z Gryffindoru nie zrobił na nikim większego wrażenia. Tańczyli po prostu przyzwoicie. Bez żadnych rewelacji.
Dostali tylko 21 punktów.

Dumbledore powstał.
- Wszyscy byliście wspaniali. Trzeba wam to przyznać. Nagródźmy jeszcze raz brawami wszystkich uczestników konkursu. A teraz przejdźmy do wyników. Najpierw domy: czwarte miejsce – Hufflepuff, 51 punktów. – rozległy się markotne oklaski ze strony Puchonów. – Trzecie miejsce – Ravenclaw, 64 punkty. – tu już aplauz był głośniejszy. – Drugie miejsce – Gryffindor, 65 punktów. – wiwaty były donośne, choć słychać było, że Gryfonom żal było przegranej. – I na koniec pierwsze miejsce – Slytherin, 66 punktów! Gratulacje! – ilość decybeli, które wydarły się z gardeł Ślizgonów była nieopisana. – Przejdźmy dalej. Szóste miejsce w Pierwszym Hogwarckim Konkursie Tańca zajęli Hanna Abbott i Gregory Goyle. Piąte miejsce – Neville Longbottom i Luna Lovegood. Czwarte miejsce - Justyn Finch-Fletchley i Ginny Weasely. Trzecie miejsce – Susan Bones i Terry Boot. I uwaga, razem na pierwszym miejscu Zabini Blaise i Cho Chang oraz Draco Malfoy i Hermiona Granger! Gratulacje! Wielkie brawa dla wszystkich uczestników. A teraz zapraszam do nas znakomity zespół Fatalne Jędze!

Zabawom i tańcom nie było końca.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anka



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Zacznę od tego, że ta część jest znacznie lepsza od poprzednich, gdyż wprowadziłaś opisy. One wiele wnoszą do opowiadania:)

Dobra. Ja idę tędy, a ty tam

Te dwa zaimki przysłowne do siebie nie pasują...jeżeli już chcesz użyć "tędy" to drugi musi być "tamtędy" lub "tu" i "tam"
Nie, to głupie

Tu zamiast przecinka wprowadziłabym wielokropek
-, Więc

A więc: tańczcie

Wydaje mi się, że dyrcio powinien to krzyknąć. On tak ma w zwyczaju:)
Przypominało to trochę balet. Nawet ich stroje przypominały trochę ubranie tańczących w balecie.

Powtórzyłaś słowo "trochę", możesz je zastąpić innym...np. "odrobinę"
Bardziej pasowałoby "stroje", a nie "ubranie"
Choć nam będzie siebie brak ,

Nadeszła kolej na Hermionę Granger i Dracona Malfoy’.

Para: Gryffindor, Slytherin

Zamiast przecinka, powinien być myślnik
Wszystko było idealnie.

Hmmm..."...było idealne"...tak chyba będzie lepiej
Skrzaty stanęły z kole

literówka..."w"
A teraz zapraszam do nas znakomity zespół Fatalne Jędze!

Brak myślnika po słowie "zespół"

No to na tyle błędówRazz
Teraz opinia:P
Jak przeczytałam ostatnie zdanie poczułam pewnego rodzaju żal i niedosyt... W końcu jest to romans, a tak naprawdę nic poza myślami bohaterów się nie wydarzyło...żadnego pocałunku...nic...Ale jako, że ja sprytna bestia jestem to pomyślałam, że to nie może być koniec, gdyż nie ma napisu "koniec", "the end" etc... Tak więc, czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Podobało mi się, że wprowadziłaś opis tańcy...ale...(zawsze jest jakieś ale...) wydaje mi sie, że powinnaś jeszcze dokładniej opisać występ Draco i Hermiony... np. opisać, że teraz był obrót, on ją złapał w pasie, ona... wtedy opowiadanie zyskałoby jeszcze więcej na swej wartości...ale nie jest źle...mnie się podoba:)
buziaki:*

EDIT:jejcia...już się doczekać nie mogę...strasznie długo trzeba czekać na następną część w moim mniemaniu;p kocham Cię:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Roxanne
Szefu


Dołączył: 23 Lis 2005
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

No to daje! XD Po dłuuuugiej przerwie daje ostatnią część "Tanga".


Przedmowa:

Miałam dość spory problem z napisaniem tej części tak, jak napisane były poprzednie (nie licząc samego konkursu), więc została ona napisana z punktu widzenia osoby trzeciej, a nie jako myśli bohaterów.
Bardzo przepraszam za tę zmianę, ale ciężko było mi zamieścić to, co chciałam, zeby znalazło się w tym opowiadaniu w myśli Hermiony i Dracona.

Mam nadzieję, że takie rozwiązanie Was usatysfakcjonuje... Przepraszam również za taką zwłokę w pisaniu (zajęło mi to więcej niż wymówienie "kwas dietyrotrichloromelanowodorowy"), ale miałam kompletny brak weny.
Zresztą to jest przedpremiera, bo premiera się miała odbyć 9 września Wink (z okazji urodzin Ani, dla której całe opowiadanie powstało). Wszystkiego najlepszego, Skarbie :*

No, dobrze, już nie zanudzam. Miłej lektury.



Koniec? Ale co się z Nimi stanie?

Draco Malfoy był przygnębiony. Połknięty, przeżuty, przetrawiony i wypluty… Nie porozmawia z Nią nigdy więcej, nie zobaczy jej delikatnego ciała wirującego po parkiecie, ani nieśmiałych, przepraszających uśmiechów, gdy nadepnie mu na stopę.

Słowem: dno.

Czuł się żałośnie, po tym, co jej powiedział, ale nic nie mógł na to poradzić. Był Malfoy’em, a Malfoy’owie nie zachowują się przyjaźnie. Byli dumnymi arystokratami, łamiącymi serca, tak mawiał ojciec. Byli plugawymi tchórzami, nie przyznającymi się do własnych uczuć, tak w tej chwili twierdził Draco.

- Czyżbyś była nieszczęśliwa, Granger? Koniec naszego małego „paktu przyjaźni”. Powinnaś się cieszyć. Jako jedyna szlama w historii miałaś okazję dotykać arystokratycznego, idealnego ciała Malfoy’ów.

Zachował się jak świnia. Nie… gorzej. Zachował się tak, jak zachowywał się przez pięć długich lat.

- Trzeba o tym zapomnieć. – stwierdził cicho – prysznic, ciepła herbata i… - coś przykuło jego uwagę. - …heroina?

*

Draco Malfoy był podłą, małą tchórzofretką! Hermiona nie powinna była o tym nigdy zapomnieć. Teraz nie zapomni. Nigdy.
Co ona sobie myślała? Że mógłby ją polubić? Zaprzyjaźnić się? Pokochać…?

Dno.

Trzeba zapomnieć. Zapomnieć o Malfoy’u i o byciu roztrzepaną pannicą, żyjącą złudzeniami. Czas wrócić do rzeczowej i racjonalnej Panny Granger.

- Granger końcu jestem Wiem – To –Wszystko. – mruknęła optymistycznie.

Malfoy mógł sobie być podłym sukinsynem, ale coś jednak z tego wyniosła. Nigdy nie uwierzy w dobre intencje arystokratów, a w szczególności Malfoy’ów.

- No i polubiłam taniec.

*

- Heeeermioooo… Herooooo… Hermionaaaaina…
- Draco, ocknij się… Boże, on bredzi… Goyl, idź po Snape’a, szybko!
- Spprzaj, -inson…
- Słucham, Dracusiu?
- Poedziałm, SPPRZAJ!

Draco siedział na podłodze łazienki szóstoklasistów ze Slytherinu, oparty plecami o ścianę i patrzył nieprzytomnie w przestrzeń.
Nigdy nie czuł się tak źle. Bolała go każda komórka ciała, błagając o kolejną działkę. Nie mógł nawet wyraźnie mówić, ale ta głupia krowa, Parkinson, powinna zrozumieć, że ma na myśli „spieprzaj”.
Nie miał pojęcia, co za idiota zostawił na widoku heroinę w Hogwarcie, ale wiedział, że jeśli jego ojciec dorwie tę osobę, to nie chciałby być w jej skórze… Lucjusz z pewnością szukałby zemsty za uzależnienie syna, gdyby był na wolności.

Myśli Dracona znów się rozmyły tworząc paskudną, czarną plamę w jego umyśle… Rozróżniał tylko niektóre słowa i reagował na niewiele bodźców.

- Panie profesorze… co się stało, ale… pan pomóc?
- Smarkacz… do Lucjusza i powiedz, że…
- … mu jest?
- Zaćpał się…

…i nastała ciemność.

*

Hermiona przemierzała korytarze nucąc „Tańcz głupia, tańcz” pod nosem. Z początku upominała się i była wściekła, że tak jej to zapadło w pamięć, ale z czasem przestała zwracać uwagę.
Za każdym innym razem szłaby prosto do biblioteki, żeby zatopić się pożółkłych stronicach jakiejś piekielnie skomplikowanej książki o eliksirach, czy transmutacji. Teraz jednak szła do pustej Sali od zaklęć znajdującej się na trzecim piętrze.

Tam jej wybawienie.

Odgarnęła kosmyk włosów z czoła i nacisnęła na klamkę. Drzwi ustąpiły lekko i wysoka Gryfonka weszła do pustego pomieszczenia. Wymruczała jakieś zaklęcie i wokół niej rozbrzmiała muzyka.

W pełni oddała się zapomnieniu, wirując między ławkami.

*

Otwierając oczy Draco pomyślał, że umarł i jest w niebie. Prychnął cicho uświadamiając sobie absurdalność tej myśli. On i niebo? Dobre sobie…

Wszechogarniająca jasność mogła zatem oznaczać tylko jedno – skrzydło szpitalne. Ignorując silny ból głowy Ślizgon skupił wszystkie swoje szare komórki, żeby przypomnieć sobie, co do cholery zrobił, że tu leży. Wywołało to tylko silniejszy ból w skroniach.

- DRACONIE MALFOY’U! – zagrzmiał donośny głos tego nadętego bubka – Snape’a. – Coś Ty sobie, do stu hipogryfów wyobrażał?!

Co sobie wyobrażał? Nie miał pojęcia, co sobie wyobrażał. Nie wiedział nawet, co zrobił… Ostatnim, co pamiętał było małe opakowanie heroiny znalezione w łazience, a potem…

- O, żesz kurwa… - szepnął przestraszony.

Ćpał? Ta głupia krowa, Granger doprowadziła go do tego, że ćpał heroinę zamknięty w kiblu… Pięknie.

- Severusie, uspokój się! To jest szpital! – warknęła z kąta pani Pomfrey.
- Uspokoić się?! Ten głupi szczeniak o mały włos nie wylądował na tamtym świecie, przez swoją własną głupotę, a ja mam się uspokoić?!
- DOŚĆ! – do szpitala raźnym krokiem wparadował dyrektor.

Draco cały czas ze skruchą wpatrywał się w pościel. Słuchał tylko tej wymiany zdań i pragnął za wszelką cenę zniknąć.

- Chłopak był przygnębiony, Severusie, a narkotyk nie należał do niego. Zabini Blaise właśnie przyznał się, że heroina należała do niego i zostawił ją tam specjalnie. Podobno był wściekły na Dracona, że musiał podzielić z nim pierwsze miejsce w konkursie.
- Ale to Draco był na tyle głupi, że zażył ten narkotyk!
- Myślę, że pan Malfoy dostał już dostateczną nauczkę, prawda, panie Malfoy?

Draco skinął głową w milczeniu. Słowa pielęgniarki, mówiącej, że może iść do dormitorium ledwo do niego dotarły.
Zabini? Zabini był za to odpowiedzialny i zrobił to specjalnie?

- Zabije tego skurwysyna… - wyszeptał idąc korytarzem.

Nie zrobił tego. Kiedy w końcu dotarł do lochów, było dobrze po północy. Był wtedy szczęśliwy, jak pięciolatek, który dostał lizaka i nawet przez myśl mu nie przeszło zabijanie kolegi.

*

Orzechowooka Gryfonka wirowała po sali od zaklęć, nie zwracając uwagi na nic. Musiała odreagować wszystko, co zdarzyło się od momentu, w którym Dumbledore ogłosił konkurs tańca.
Wszystko, co zaszło między nią, a seksownym Ślizgonem. Wszystko to, co znikło zaraz po ogłoszeniu wyników.

W pewnym momencie źle postawiła stopę i upadła na podłogę siarczyście przeklinając. Leżała chwilę ciężko oddychając. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jaka jest zmęczona i głodna.

Już chciała iść do kuchni, po coś do jedzenia i picia, gdy zobaczyła stojącego w drzwiach Dracona Malfoy’a. Stał tam bez swojego ironicznego uśmieszku i wpatrywał się tępo w przestrzeń.

*

Draco przechodząc korytarzem usłyszał muzykę. Muzyka dobiegająca z nieużywanej sali nie była czymś często spotykanym w Hogwarcie.
Zaciekawiony uchylił drzwi… i zobaczył Ją. Hermionę Granger tańczącą między ławkami, dającą się ponieść emocjom, zdenerwowaną i po prostu – piękną. Czuł się, jakby dobrze ją znał. Jakby była kimś ważnym. Jakby ją kochał…
Może kocham…

Zachwycony, a zarazem zaniepokojony tą myślą nie zauważył, że się potknęła, ani że go zauważyła.

Miłość…

To było nowe. Nieznane i niebezpieczne. Słyszał o tym kiedyś. Ludzie robili wtedy rzeczy, o których im się nawet nie śniło.

Otrząsnął się z otępienia i zauważył jej zaciekawione spojrzenie. Nie było złośliwe, tylko zaciekawione. Jakby chciała zapytać „pomyliłeś klasy, Draco?”. Po chwili jednak ten wyraz znikł z jej oczu i został zastąpiony warknięciem:

- Nie widzisz, że jestem zajęta, Malfoy? Wyjdź…

Zamrugał, widząc tę nagłą zamianę, ale nie ruszył się z miejsca. Hermiona, nie zawracając sobie nim więcej głowy podeszła do okna i spojrzała na błonia.

*

Oglądała płatki śniegu, uparcie ignorując Ślizgona. Wiedziała, że zachowuje się jak paranoiczka, ale nie mogła być dla niego miła… Przecież to MALFOY, do cholery!

Usłyszała kroki i wypuściła oddech. Kiedy go wstrzymała? Ale Draco nie wyszedł z klasy. Poczuła dwie, niepewne dłonie na ramionach. Jego oddech był płytki i nierówny, mogła to wyczuć na karku, a palce nieśmiało przesuwały się po jej szyi, żeby objąć od tyłu jej ramiona.
Hermiona zesztywniała. Zacisnęła dłonie na parapecie i ponownie wstrzymała oddech.
Potem usłyszała przy cichy szept, tuż przy uchu. Te słowa brzmiały lepiej niż muzyka…

- Przepraszam, Hermiono. Przepraszam za to, jaki byłem w stosunku do ciebie. Przepraszam za wszystkie słowa, które powiedziałem i za te, które cisnęły mi się na usta. Nie wymagam, żebyś mi wybaczyła… Chcę tylko, żebyś wiedziała, że ten konkurs wywrócił moje życie do góry nogami…

Potem Malfoy pochylił się i złożył delikatny pocałunek na jej policzku. To było raczej, jak muśnięcie, niż pocałunek…
Ramiona oplatające jej ciało cofnęły się, oddech Dracona zniknął z jej karku i usłyszała szybkie kroki oddalającego się Ślizgona.

Trzaśnięcie drzwiami i została sama. Skołowana i niepewna, czy to nie była iluzja spowodowana zmęczeniem.

*

Idiotyczne…

To była pierwsza myśl Dracona, po tym, jak wyszedł z klasy od zaklęć. Zaraz po niej nastąpiły inne, w tym samym stylu.
Nieświadomie skierował swoje kroki do biblioteki. Usiadł przy pierwszym, lepszym stoliku i schował głowę w dłoniach.

- Przynajmniej będzie wiedziała… - pomyślał optymistycznie.

Cóż… Zachował się, jak dzieciak. Głupi, pozbawiony rozumu dzieciak! Pewnie teraz uważa, że to kolejny żart.

Trzasnął ręką w stół, zyskując oburzone spojrzenie bibliotekarki, po czym wyszedł z pomieszczenia. Potrzebował powietrza. Poszedł tam, gdzie nikt go nie znajdzie.
Nie zauważył, że Hermiona nadal stoi w oknie i widzi dokładnie, dokąd zmierza.

Dwadzieścia minut później, gdy siedział między gałęziami wierzby płaczącej nad jeziorem usłyszał, lekko rozchwiany, głos Granger.

- Chcę, żebyś wiedział, że przez ostatnie lata zachowywałeś się, jak podła świnia… - zaczęła Gryfonka, ale Draco jej przerwał.
- Jeśli chcesz mnie pogrążać, to proszę, wybierz sobie inny termin, bo właśnie upajam się swoim idiotyzmem…

W duchu skarcił się, za to, że nie chciał wysłuchać dziewczyny, ale początek jej przemowy nie wróżył niczego dobrego.

- Jednak dokończę. – wyszeptała panna Granger. – Więc zachowywałeś się, jak podła świnia i wierz mi, że nie łatwo wybacza się takie rzeczy. Niemniej jednak, ten konkurs… to było… - dziewczyna zaczęła się plątać. – ja… nie wiem, czy… Cholera!

Draco tylko czekał na taką okazję. Już domyślał się, co Hermiona ma na myśli. Mógł się przekonać tylko w jeden sposób. Wstał i przyciągając dziewczynę do siebie obdarował ją stanowczym, acz delikatnym pocałunkiem w usta.
Panna Granger nieśmiało rozchyliła wargi.

Pocałunek był niezgrabny i niepewny, ale kiedy oderwali się od siebie wyglądali na szczęśliwych.

- Nie to chciałam powiedzieć, ale… - dziewczyna zawahała się. – Chyba coś takiego też ujdzie w tłoku.

Draco uśmiechnął się promiennie. Źrenice Hermiony nagle się rozszerzyły i wyglądała, jakby o czymś sobie przypomniała.

- Powiedz mi, Mal… Draco, - wyszeptała z uwodzicielskim uśmieszkiem w ustach. – wyświadczyłbyś mi przysługę? Powiedz „aaaa”. – Hermiona puściła do zdezorientowanego Dracona oczko. Doszła do wniosku, że przedwczesne spotkanie chłopaka z jej rodzicami nie jest konieczne i w naprawianiu jego zgryzu posłuży się zaklęciem…

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anka



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

No to teraz skomentuję tą ostatnią częśćSmile
Na początku chciałam Ci bardzo serdecznie podziękować za to opowiadanie:) Wiesz jak uwielbiam ten paring i jaką przyjemność i radość sprawiło mi czytanie tego opowiadania:) Lepszego prezentu nie mogłam sobie wymarzyćSmile
Po drugie przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale...nie, nie będę się usprawiedliwiać...tak po prostu wyszło...
Po trzecie mam nadzieję, że ta druga część się pojawi na gwiazdkęVery Happy

A teraz komentarz:
Byli dumnymi arystokratami
--> Są dumnymi...Ich ród nadal istnieje...
Byli dumnymi arystokratami, łamiącymi serca, tak mawiał ojciec. Byli plugawymi tchórzami, nie przyznającymi się do własnych uczuć, tak w tej chwili twierdził Draco.
--> 1. są...
Zachował się tak, jak zachowywał się przez pięć długich lat
--> powtórzenie, wygląda na celowe, ale powtórzenie
Granger końcu jestem Wiem – To –Wszystko. – mruknęła optymistycznie.
--> lepiej by brzmiało: W końcu jestem Wiem-To-Wszystko-Granger
Z początku upominała się i była wściekła, że tak jej to zapadło w pamięć, ale z czasem przestała zwracać uwagę
--> brak przyimka, zaimka(?), zwracać na to uwagę
Za każdym innym razem szłaby prosto do biblioteki, żeby zatopić się pożółkłych stronicach
1. poszłaby 2. w pożółkłych
Teraz jednak szła do pustej Sali od zaklęć
1. sali z małej... 2. a nie lepiej by brzmiało "kierowała się"?
wirując między ławkami
--> lepiej brzmi pomiędzy
- DOŚĆ! – do szpitala raźnym krokiem wparadował dyrektor
--> wparował
Był wtedy szczęśliwy, jak pięciolatek
--> niepotrzebny przecinekj chyba...
Hermionę Granger tańczącą między ławkami
--> pomiędzy
Potem usłyszała przy cichy szept, tuż przy uchu
--> pierwsze "przy" niepotrzebne
Poczuła dwie, niepewne dłonie na ramionach
--> niepewny dotyk dłoni, nie jestem pewna czy dłonie mogą być niepewne
To była pierwsza myśl Dracona, po tym, jak wyszedł z klasy od zaklęć
--> 1. przed "jak" chyba niepotrzebny przecinek 2. klasy - to brzmi tak niemagicznie;p lepiej by było znowu użyć zwrotu "sali"
Nie zauważył, że Hermiona nadal stoi w oknie i widzi dokładnie, dokąd zmierza.
--> przed "dokąd" niepotrzebny przecinek
Dwadzieścia minut później, gdy siedział między gałęziami wierzby płaczącej nad jeziorem usłyszał, lekko rozchwiany, głos Granger.
--> dałabym inną kolejność..."dwadzieścia minut później, gdy siedział nad jeziorem pomiędzy gałęziami wierzby płaczącej usłycszał..."
To tyle z błędów jakie zauważyłam w tym kawałku:)[/quote]

Podobał mi się ten fragment:
To było nowe. Nieznane i niebezpieczne. Słyszał o tym kiedyś. Ludzie robili wtedy rzeczy, o których im się nawet nie śniło.

Ślicznie ujęte:) Poza tym wyobraziłam sobie jego minę, gdy o tym myślałSmile miodzio:D

Całokształt:
Opowiadanie mi się podobało, ale miałam nadzieję, że będzie dłuższe. Wydarzenia strasznie szybko się tu potoczyły. Ale ogólnie wrażenie nie jest złe. W niektórych momentach wydaje się troszkę naciągane (np. motyw z heroiną), ale mi się to opowiadanie podoba:) Aha, co do tej heroiny, nie orientuję się w tym temacie, ale chyba od jednej dawki nie można się uzależnić, a w tekście była wzmianka, że jak Lucjusz się dowie, że uzależniono jego syna od heroiny to sprawca pożałuje...

Nie umiem pisać komentarzy...ale próbowałam...naprawdę się starałam:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
"Do tanga trzeba dwojga" DM/HG
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu